Kojarzycie Mary Poppins? Miłą i troskliwą nianię, która pojawia się w domu państwa Banks w ciemnym płaszczu, uroczym kapelusiku i z parasolką w ręce? Dodajcie jej teraz pół wieku, surową minę, przeszywające was na wskroś oczy oraz sztywno wyprostowane plecy, jakby co najmniej przywiązano styl od mioty do jej kręgosłupa.
Czułam się jak idiotka, siedząc na przeciwko niej. Skacowana idiotka! Na sobie miałam koszulę Saula obwiązaną w pasie paskiem, ponieważ moja sukienka nie nadawała się na terapię małżeńską. Zresztą, w tym momencie moja skromna osoba nie nadawała się do niczego. Głowa bolała mnie przeraźliwie, a tykające irytująco wskazówki od zegara, potęgowały ten tępy ból. Bose stopy wsunęłam pod krzesło, gdzie swoją kryjówkę znalazła Ena. Pozostałe psy wolały taktownie opuścić pomieszczenie, wyczuwając gęstą atmosferę.
Czułam się jak idiotka, siedząc na przeciwko niej. Skacowana idiotka! Na sobie miałam koszulę Saula obwiązaną w pasie paskiem, ponieważ moja sukienka nie nadawała się na terapię małżeńską. Zresztą, w tym momencie moja skromna osoba nie nadawała się do niczego. Głowa bolała mnie przeraźliwie, a tykające irytująco wskazówki od zegara, potęgowały ten tępy ból. Bose stopy wsunęłam pod krzesło, gdzie swoją kryjówkę znalazła Ena. Pozostałe psy wolały taktownie opuścić pomieszczenie, wyczuwając gęstą atmosferę.
Niezręczną ciszę przerwał powrót Saula z kuchni. Postawił przed terapeutką szklankę z wodą, której nie zaszczyciła nawet spojrzeniem. Sięgnęła po teczkę z której wyciągnęła tajemniczy dziennik.
- Dlaczego chcą się państwo rozwieść? - odchrząknęła, po czym wbiła w nas surowe spojrzenie od którego poczułam nieprzyjemny dreszcz na ciele.
- Nasza miłość już się wypaliła. - wypowiedziałam przygotowany wcześniej tekst. Kobieta uniosła z politowaniem brew ku górze, po czym coś zanotowała. - Niech pani zrozumie. Podjęliśmy pochopną decyzję o małżeństwie, do którego nie byliśmy przygotowani. Obydwoje jesteśmy sportowcami i trudno nam było pogodzić nasze kariery. Kilka lat temu dostałam ogromną szansę do gry w Anglii. Oddaliliśmy się od siebie ...
- Ale wróciła pani do Madrytu. Do męża. - przerwała mi taktownie, po czym z aluzją zerknęła w stronę ramki ze zdjęciem. - Mieszkacie razem.
- Mamy osobne sypialnie.
- Dlatego paraduje pani w koszuli męża? - parsknęła.
- Słucham? Aaa to ... - naciągnęłam bardziej materiał. - Wczoraj wydarzył się ... mały wypadek. Nasz przyjaciel miał urodziny. Przed wyjściem zapomniałam domknąć garderobę, a Saula ... to znaczy nasze psy wykorzystały okazje i zrobiły w niej pobojowisko.
- Nie lubią zostawać same. - dodał Saul, na co oburzona Ena wyszła spod krzesła i zniknęła w korytarzu. Jak Boga kocham, poczułam wyrzuty sumienia! - Myśleliśmy, że sami uratujemy to małżeństwo, ale przez kilkuletnią rozłąkę staliśmy się dla siebie obcymi ludźmi.
- Zdradził pan żonę?
- Że co?
- Proszę państwa, terapia małżeńska polega na całkowitej szczerości. To naturalne pytanie. Sam pan przyznał, że kilka lat żyliście oddzielnie. Jakoś nie chce mi się wierzyć ...
- Za kogo mnie pani ma?!
- Saul. - syknęłam chwytając go za nadgarstek.
- Proszę się nie denerwować. - upomniała go kobieta, zerkając uważnie na ten niewinny gest. Błyskawicznie wycofałam swoją dłoń. - Skoro nie ma pan nic do ukrycia przed żoną, to nie widzę żadnego problemu w odpowiedzeniu na moje pytanie.
- Nie, nie zdradziłem mojej żony. - warknął. - I dopóki nią będzie, nigdy tego nie zrobię. - dodał. Przyjemne ciepło ogarnęło moje serce. Doskonale wiedziałam, że to prawda. Saul miał swoje wady, ale został wychowany na porządnego faceta. - Może to dla pani staroświeckie i zdrada to jedyny powód do rozwodu, ale to na prawdę tak wielki problem, że chcemy się rozstać w przyjaznych stosunkach?
- Wcale nie uważam tego za staroświeckie, lecz godne podziwu. - odpowiedziała pozbawionym emocji głosem. - Szanuje pan żonę oraz poważnie traktuje słowa przysięgi o wierności. A pani? - zwróciła się do mnie.
- Nigdy nie zdradziłam Saula.
- Więc wasza miłość się wypaliła. - westchnęła ciężko, po czym odłożyła dziennik i złożyła swoje dłonie. - Zacznijmy więc od początku, aby znaleźć powód państwa separacji. - wymieniliśmy z Saulem zaskoczone spojrzenia. - Pamiętają państwo dzień, w którym się poznaliście? Gdzie miało to miejsce?
- W ośrodku szkoleniowym.
- A jakieś szczegóły panie Niguez? Co pan pomyślał gdy po raz pierwszy zobaczył żonę?
- Że ma najlepsze nogi z całej swojej drużyny. - wyszczerzył się głupkowato, na co wywróciłam zirytowana oczami. - I najzgrabniejszy ...
- Powyżej pasa Saul! - trzepnęłam go.
- Powyżej pasa oceniłem gdy nie miałaś na sobie sportowego biustonosza i szerokiej koszulki. - oburzył się. Poczułam jak moje skronie pulsują, a ciśnienie z każdą kolejną sekundą się podnosi. - A po za tym, z biegiem czasu urosły. Niech pani wybaczy, szczerość szczerością, ale takie szczegóły wolałbym zachować dla siebie.
- Pani pytała o to, czy moja uroda nie zwaliła Cię z nóg. - syknęłam. - A nie o to, czy znasz rozmiar mojego biustonosza!
- 70B. - wzruszył ramionami. - Nosisz rozmiar M chociaż i w S się mieścisz, mimo irracjonalnego narzekania, że znów urósł Ci tyłek. Numer buta 38, coś jeszcze? - zironizował. Uchyliłam zaskoczona usta, a terapeutka potarła swój nos, chcąc ukryć uśmieszek. - Ines była też najładniejsza ze wszystkich dziewczyn. Przynajmniej w moich oczach. Z brzydulą bym się nie ożenił.
- A pani co pomyślała?
- Że jest idiotą, co z biegiem czasu się nie zmieniło. - mruknęłam.
- To po cholerę ze mną byłaś? - prychnął.
- Uroczym idiotą. - podkreśliłam. - Popisywałeś się przede mną, żebym zwróciła na Ciebie uwagę, co na swój sposób mi imponowało. - dodałam skubiąc koszulkę. - A po za tym, to było słodkie gdy byłeś zazdrosny o Ólivera. - uśmiechnęłam się szelmowsko pod nosem.
- Wszystkie leciałyście na jego słodką buźkę. - zironizował.
- Wkurzyłeś się gdy odprowadził mnie do domu.
- Nie prawda.
- Prawda. - zaśmiałam się patrząc na niego z wyzwaniem. - Codziennie rzucałeś tekstem, czy się z Tobą umówię. Odmawiałam, bo robiłeś to aby popisać się przed chłopakami. - Saul chciał zaprzeczyć, lecz nie dopuściłam go do głosu. - Óliver podszedł do mnie sam, a Ty prawie eksplodowałeś z zazdrości. Potem odpuściłeś.
- Bo sądziłem, że nie jesteś mną zainteresowana.
- Ale to przy Tobie miałam motyle w brzuchu.
- Dlaczego chcą się państwo rozwieść? - odchrząknęła, po czym wbiła w nas surowe spojrzenie od którego poczułam nieprzyjemny dreszcz na ciele.
- Nasza miłość już się wypaliła. - wypowiedziałam przygotowany wcześniej tekst. Kobieta uniosła z politowaniem brew ku górze, po czym coś zanotowała. - Niech pani zrozumie. Podjęliśmy pochopną decyzję o małżeństwie, do którego nie byliśmy przygotowani. Obydwoje jesteśmy sportowcami i trudno nam było pogodzić nasze kariery. Kilka lat temu dostałam ogromną szansę do gry w Anglii. Oddaliliśmy się od siebie ...
- Ale wróciła pani do Madrytu. Do męża. - przerwała mi taktownie, po czym z aluzją zerknęła w stronę ramki ze zdjęciem. - Mieszkacie razem.
- Mamy osobne sypialnie.
- Dlatego paraduje pani w koszuli męża? - parsknęła.
- Słucham? Aaa to ... - naciągnęłam bardziej materiał. - Wczoraj wydarzył się ... mały wypadek. Nasz przyjaciel miał urodziny. Przed wyjściem zapomniałam domknąć garderobę, a Saula ... to znaczy nasze psy wykorzystały okazje i zrobiły w niej pobojowisko.
- Nie lubią zostawać same. - dodał Saul, na co oburzona Ena wyszła spod krzesła i zniknęła w korytarzu. Jak Boga kocham, poczułam wyrzuty sumienia! - Myśleliśmy, że sami uratujemy to małżeństwo, ale przez kilkuletnią rozłąkę staliśmy się dla siebie obcymi ludźmi.
- Zdradził pan żonę?
- Że co?
- Proszę państwa, terapia małżeńska polega na całkowitej szczerości. To naturalne pytanie. Sam pan przyznał, że kilka lat żyliście oddzielnie. Jakoś nie chce mi się wierzyć ...
- Za kogo mnie pani ma?!
- Saul. - syknęłam chwytając go za nadgarstek.
- Proszę się nie denerwować. - upomniała go kobieta, zerkając uważnie na ten niewinny gest. Błyskawicznie wycofałam swoją dłoń. - Skoro nie ma pan nic do ukrycia przed żoną, to nie widzę żadnego problemu w odpowiedzeniu na moje pytanie.
- Nie, nie zdradziłem mojej żony. - warknął. - I dopóki nią będzie, nigdy tego nie zrobię. - dodał. Przyjemne ciepło ogarnęło moje serce. Doskonale wiedziałam, że to prawda. Saul miał swoje wady, ale został wychowany na porządnego faceta. - Może to dla pani staroświeckie i zdrada to jedyny powód do rozwodu, ale to na prawdę tak wielki problem, że chcemy się rozstać w przyjaznych stosunkach?
- Wcale nie uważam tego za staroświeckie, lecz godne podziwu. - odpowiedziała pozbawionym emocji głosem. - Szanuje pan żonę oraz poważnie traktuje słowa przysięgi o wierności. A pani? - zwróciła się do mnie.
- Nigdy nie zdradziłam Saula.
- Więc wasza miłość się wypaliła. - westchnęła ciężko, po czym odłożyła dziennik i złożyła swoje dłonie. - Zacznijmy więc od początku, aby znaleźć powód państwa separacji. - wymieniliśmy z Saulem zaskoczone spojrzenia. - Pamiętają państwo dzień, w którym się poznaliście? Gdzie miało to miejsce?
- W ośrodku szkoleniowym.
- A jakieś szczegóły panie Niguez? Co pan pomyślał gdy po raz pierwszy zobaczył żonę?
- Że ma najlepsze nogi z całej swojej drużyny. - wyszczerzył się głupkowato, na co wywróciłam zirytowana oczami. - I najzgrabniejszy ...
- Powyżej pasa Saul! - trzepnęłam go.
- Powyżej pasa oceniłem gdy nie miałaś na sobie sportowego biustonosza i szerokiej koszulki. - oburzył się. Poczułam jak moje skronie pulsują, a ciśnienie z każdą kolejną sekundą się podnosi. - A po za tym, z biegiem czasu urosły. Niech pani wybaczy, szczerość szczerością, ale takie szczegóły wolałbym zachować dla siebie.
- Pani pytała o to, czy moja uroda nie zwaliła Cię z nóg. - syknęłam. - A nie o to, czy znasz rozmiar mojego biustonosza!
- 70B. - wzruszył ramionami. - Nosisz rozmiar M chociaż i w S się mieścisz, mimo irracjonalnego narzekania, że znów urósł Ci tyłek. Numer buta 38, coś jeszcze? - zironizował. Uchyliłam zaskoczona usta, a terapeutka potarła swój nos, chcąc ukryć uśmieszek. - Ines była też najładniejsza ze wszystkich dziewczyn. Przynajmniej w moich oczach. Z brzydulą bym się nie ożenił.
- A pani co pomyślała?
- Że jest idiotą, co z biegiem czasu się nie zmieniło. - mruknęłam.
- To po cholerę ze mną byłaś? - prychnął.
- Uroczym idiotą. - podkreśliłam. - Popisywałeś się przede mną, żebym zwróciła na Ciebie uwagę, co na swój sposób mi imponowało. - dodałam skubiąc koszulkę. - A po za tym, to było słodkie gdy byłeś zazdrosny o Ólivera. - uśmiechnęłam się szelmowsko pod nosem.
- Wszystkie leciałyście na jego słodką buźkę. - zironizował.
- Wkurzyłeś się gdy odprowadził mnie do domu.
- Nie prawda.
- Prawda. - zaśmiałam się patrząc na niego z wyzwaniem. - Codziennie rzucałeś tekstem, czy się z Tobą umówię. Odmawiałam, bo robiłeś to aby popisać się przed chłopakami. - Saul chciał zaprzeczyć, lecz nie dopuściłam go do głosu. - Óliver podszedł do mnie sam, a Ty prawie eksplodowałeś z zazdrości. Potem odpuściłeś.
- Bo sądziłem, że nie jesteś mną zainteresowana.
- Ale to przy Tobie miałam motyle w brzuchu.
Powolnym krokiem przemierzałam opustoszały korytarz ośrodka treningowego. Moja rozmowa z trenerką lekko się przeciągnęła, jednak dzisiejszego dnia nie miałam się do czego spieszyć. Nie licząc nauki do zbliżającego się egzaminu z matematyki.
Przystanęłam zaskoczona obok otwartych drzwi na siłownię. Większość moich znajomych wybierała się dzisiaj na imprezę zorganizowaną przez Koke. Dziewczyny bezskutecznie namawiały mnie do przyjścia. Nie chciałam być dla nich piątym kołem u wozu.
- Saul? - uniosłam zaskoczona brwi ku górze, dostrzegając znajomą sylwetkę na bieżni. - Co Ty tu robisz?
- Biegam? - wydyszał zeskakując z przyrządu.
- Nie jesteś na imprezie u Koke?
- Nie miałem ochoty. - wzruszył ramionami. - A Ty? Myślałem, że idziesz z Óliverem. - wziął do ręki ręcznik, ewidentnie uciekając przede mną wzrokiem.
- To masz złe wiadomości. Nikt mnie nie zaprosił, a sama czułabym się niekomfortowo. - mruknęłam. Niguez zmierzył mnie zaskoczonym spojrzeniem. - Zresztą, muszę pouczyć się na egzamin z matematyki. Także ... nie przeszkadzam Ci. - odwróciłam się na pięcie.
- Ines, poczekaj! - zawołał za mną, a po chwili podszedł drapiąc się po karku. - Może ... jeśli chcesz ... możemy pójść tam razem.
- Nie musisz tego robić. Nie zależy mi na tej imprezie. - uśmiechnęłam się.
- Nie to miałem na myśli. Po prostu ... może Ci pomogę?
- W nauce? - uniosłam brwi ku górze. - Pomożesz mi w matematyce?
- Miałem bardziej na myśli towarzystwo.
- Nie wolisz iść na imprezę?
- Po co, skoro Ciebie tam nie będziesz? - odpowiedział. Poczułam jak moje policzki płoną, a w brzuchu przysłowiowe motyle wzbijają się do lotu. - Sądziłem, że ten idiota Cię zaprosił, więc nie śmiałem nawet pytać.
- Czekałam na zaproszenie od kogoś innego.
- No tak. - odchrząknął.
- Ale pomoc w nauce jest bardziej interesującą propozycją. - posłałam mu uśmiech. - Poczekam na Ciebie przed ośrodkiem. O ile to nadal aktualne ...
- Oczywiście!
- I w ten sposób zaliczyliśmy pierwszą bazę.
- Serio Saul? - jęknęłam.
- Wtedy po raz pierwszy się pocałowaliśmy. - podkreślił. - I nareszcie zgodziłaś się na pierwszą randkę.
- To bardzo urocze początki. - zauważyła terapeutka. - Obydwoje doskonale to pamiętacie, jakby to wszystko wydarzyło się zaledwie wczoraj. Co czujecie, gdy wspominacie te chwile?
- Sentyment? - odrzekłam niepewnie.
- Czyli same pozytywne odczucia? - zmierzyła nas uważnym spojrzeniem. - Cóż. Na dzisiaj to koniec. Proszę dogłębnie przeanalizować nasze dzisiejsze spotkanie. Cieszy mnie to, że potraficie ze sobą rozmawiać. Mam nadzieję, że nie zmieni się to przy poważniejszych pytaniach.
Gdy Saul odprowadzał kobietę do samochodu, ja udałam się w poszukiwania Eny. W międzyczasie zadzwoniłam do Amandy prosząc o drobną przysługę. Przyjaciółka nadal była na mnie zła, ale zgodziła się przynieść mi jakieś ubrania.
- Tutaj jesteś. - uśmiechnęłam się do suczki, która leżała obrażona na łóżku. - Wiem, wiem ... jestem złą pańcią. - pogładziłam ją po główce. - Zrobiłam z Ciebie łobuziarę, a przecież to nie prawda. Jesteś bardzo mądrym pieskiem ... Boże, co ja wyprawiam? - mruknęłam sama do siebie. O dziwo Ena dała się udobruchać. Wdrapała się na moje kolana domagając się pieszczot.
W pewnym momencie usłyszałam Saula rozmawiającego z ... moje pięści się zacisnęły. Ostrożnie odłożyłam Enę, po czym pewnym krokiem ruszyłam w stronę rozmawiających w salonie mężczyzn.
- ... i serio nie da się tego jakoś odkręcić? Saulito, ja na prawdę ... oh, cześć Ines! - Loco wyszczerzył się do mnie głupkowato, aczkolwiek dostrzegłam błysk strachu w jego oczach. - Cudownie wyglądasz!
- Nie mydl mi oczu pajacu! - pogroziłam mu.
- Ale na prawdę wyglądasz pięknie! Im starsza tym ... aaa!!! - wrzasnął uciekając na taras. Dodam niewinnie, że w jego stronę poleciała pierwsza lepsza rzecz, która wpadła mi w ręce. - Saul zrób coś!
- Przez Ciebie jestem mężatką! - krzyknęłam biegnąc za nim.
- Przecież to nie ja jestem Twoim mężem!
- Jeszcze tego by brakowało!
- Oh, no dobra! Moja wina! Doczytałem po fakcie! - uniósł ręce w geście poddania. Nie zmieniło to faktu, że stał po drugiej stronie stolika do ping ponga. - Ale sami mówiliście, że to próba generalna i chcecie wziąć prawdziwy ślub!
- Doczytałeś?! Co to znaczy doczytałeś?! - wrzasnęłam. - Loco, czy Ty jesteś normalny?! Doskonale wiedziałeś, że się rozstaliśmy! Co, jeśli któreś z nas chciałoby wziąć ślub?! Kiedy zamierzałeś nam o tym powiedzieć?!
- Spanikowałem! Doskonale wiedziałem, jak zareagujesz!
- Serio Saul? - jęknęłam.
- Wtedy po raz pierwszy się pocałowaliśmy. - podkreślił. - I nareszcie zgodziłaś się na pierwszą randkę.
- To bardzo urocze początki. - zauważyła terapeutka. - Obydwoje doskonale to pamiętacie, jakby to wszystko wydarzyło się zaledwie wczoraj. Co czujecie, gdy wspominacie te chwile?
- Sentyment? - odrzekłam niepewnie.
- Czyli same pozytywne odczucia? - zmierzyła nas uważnym spojrzeniem. - Cóż. Na dzisiaj to koniec. Proszę dogłębnie przeanalizować nasze dzisiejsze spotkanie. Cieszy mnie to, że potraficie ze sobą rozmawiać. Mam nadzieję, że nie zmieni się to przy poważniejszych pytaniach.
Gdy Saul odprowadzał kobietę do samochodu, ja udałam się w poszukiwania Eny. W międzyczasie zadzwoniłam do Amandy prosząc o drobną przysługę. Przyjaciółka nadal była na mnie zła, ale zgodziła się przynieść mi jakieś ubrania.
- Tutaj jesteś. - uśmiechnęłam się do suczki, która leżała obrażona na łóżku. - Wiem, wiem ... jestem złą pańcią. - pogładziłam ją po główce. - Zrobiłam z Ciebie łobuziarę, a przecież to nie prawda. Jesteś bardzo mądrym pieskiem ... Boże, co ja wyprawiam? - mruknęłam sama do siebie. O dziwo Ena dała się udobruchać. Wdrapała się na moje kolana domagając się pieszczot.
W pewnym momencie usłyszałam Saula rozmawiającego z ... moje pięści się zacisnęły. Ostrożnie odłożyłam Enę, po czym pewnym krokiem ruszyłam w stronę rozmawiających w salonie mężczyzn.
- ... i serio nie da się tego jakoś odkręcić? Saulito, ja na prawdę ... oh, cześć Ines! - Loco wyszczerzył się do mnie głupkowato, aczkolwiek dostrzegłam błysk strachu w jego oczach. - Cudownie wyglądasz!
- Nie mydl mi oczu pajacu! - pogroziłam mu.
- Ale na prawdę wyglądasz pięknie! Im starsza tym ... aaa!!! - wrzasnął uciekając na taras. Dodam niewinnie, że w jego stronę poleciała pierwsza lepsza rzecz, która wpadła mi w ręce. - Saul zrób coś!
- Przez Ciebie jestem mężatką! - krzyknęłam biegnąc za nim.
- Przecież to nie ja jestem Twoim mężem!
- Jeszcze tego by brakowało!
- Oh, no dobra! Moja wina! Doczytałem po fakcie! - uniósł ręce w geście poddania. Nie zmieniło to faktu, że stał po drugiej stronie stolika do ping ponga. - Ale sami mówiliście, że to próba generalna i chcecie wziąć prawdziwy ślub!
- Doczytałeś?! Co to znaczy doczytałeś?! - wrzasnęłam. - Loco, czy Ty jesteś normalny?! Doskonale wiedziałeś, że się rozstaliśmy! Co, jeśli któreś z nas chciałoby wziąć ślub?! Kiedy zamierzałeś nam o tym powiedzieć?!
- Spanikowałem! Doskonale wiedziałem, jak zareagujesz!
- Cieszę się, że tak doskonale mnie znasz! - chwyciłam rakietkę do ping ponga i się nią zamachnęłam. Na ten widok Loco rzucił się biegiem w stronę domu. Biedaczysko niefortunnie potknęło się o węża ogrodowego, co natychmiastowo wykorzystałam. Przynajmniej na kilka sekund. Zanim dobrze usadowiłam się na jego brzuchu, skubany zdołał przewrócić mnie na plecy. Nie przewidział jednego ...
- Ena! - pisnął gdy suczka chwyciła ząbkami jego nogawkę i zaczęła nią wściekle szarpać. - Mała zdrajczyni z Ciebie!
- Dobra sunia. - zepchnęłam go z siebie. I na tym skończyła się nasza "walka". Saul bezczelnie puścił na nas zimną wodę z węża ogrodowego.
Opuściłam łazienkę ubrana w swoje ubrania. Kochana i niezawodna Amanda była najlepszą przyjaciółką na świecie. Cierpliwie czekała na mnie, siedząc na łóżku w towarzystwie Eny i Borisa.
- Są urocze.
- To prawda. - podrapałam moją "partnerkę w zbrodni" za uszkiem. - Jestem gotowa, więc możemy iść. Nie mam zamiaru dłużej przebywać w towarzystwie Loco, bo to grozi morderstwem w afekcie. - Amanda westchnęła ciężko, zerkając kątem oka w stronę salonu. - Ten świr od początku o tym wiedział ...
- Ja też wiedziałam. - szepnęła.
- Słucham?
- Myślisz, że do kogo przyszedł spanikowany? - spojrzała na mnie niepewnie. Uchyliłam zszokowana usta, nie widząc co powiedzieć. - To prawda, nie doczytał całej informacji, ale wy również się z nią nie zapoznaliście. Żadne z nas nie zmuszało was do tego ślubu. To była tylko i wyłącznie wasza decyzja. Podświadomie chcieliście, aby to było prawdziwe.
- Więc dlaczego nie powiedzieliście nam prawdy?
- Bo byliśmy pewni, że i tak skończycie na ślubnym kobiercu. - spuściła głowę. - Obiecaliśmy sobie z Loco, że powiemy wam to po prawdziwej ceremonii. Żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej. Kto wie, może wszystko potoczyłoby się inaczej. Żałuję również, że poważnie potraktowałam złożoną Ci przysięgę. Powinnam od razu biec do Saula i powiedzieć mu dlaczego wyjeżdżasz.
- Nie dopuścił mnie do słowa.
- Nie, Ines. Oboje unieśliście się waszą cholerną dumą. Przecież to zawsze do Ciebie należało ostatnie słowo. Saul Ci na to pozwalał. Jesteś mu winna prawdę, a wtedy dowiesz się czegoś bardzo interesującego. Wtedy zrozumiesz dlaczego tak zareagował.
- O czym Ty mówisz?
- Tylko Saul Ci może o tym powiedzieć. Ale najpierw wyznaj mu prawdę.
- Ena! - pisnął gdy suczka chwyciła ząbkami jego nogawkę i zaczęła nią wściekle szarpać. - Mała zdrajczyni z Ciebie!
- Dobra sunia. - zepchnęłam go z siebie. I na tym skończyła się nasza "walka". Saul bezczelnie puścił na nas zimną wodę z węża ogrodowego.
Opuściłam łazienkę ubrana w swoje ubrania. Kochana i niezawodna Amanda była najlepszą przyjaciółką na świecie. Cierpliwie czekała na mnie, siedząc na łóżku w towarzystwie Eny i Borisa.
- Są urocze.
- To prawda. - podrapałam moją "partnerkę w zbrodni" za uszkiem. - Jestem gotowa, więc możemy iść. Nie mam zamiaru dłużej przebywać w towarzystwie Loco, bo to grozi morderstwem w afekcie. - Amanda westchnęła ciężko, zerkając kątem oka w stronę salonu. - Ten świr od początku o tym wiedział ...
- Ja też wiedziałam. - szepnęła.
- Słucham?
- Myślisz, że do kogo przyszedł spanikowany? - spojrzała na mnie niepewnie. Uchyliłam zszokowana usta, nie widząc co powiedzieć. - To prawda, nie doczytał całej informacji, ale wy również się z nią nie zapoznaliście. Żadne z nas nie zmuszało was do tego ślubu. To była tylko i wyłącznie wasza decyzja. Podświadomie chcieliście, aby to było prawdziwe.
- Więc dlaczego nie powiedzieliście nam prawdy?
- Bo byliśmy pewni, że i tak skończycie na ślubnym kobiercu. - spuściła głowę. - Obiecaliśmy sobie z Loco, że powiemy wam to po prawdziwej ceremonii. Żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej. Kto wie, może wszystko potoczyłoby się inaczej. Żałuję również, że poważnie potraktowałam złożoną Ci przysięgę. Powinnam od razu biec do Saula i powiedzieć mu dlaczego wyjeżdżasz.
- Nie dopuścił mnie do słowa.
- Nie, Ines. Oboje unieśliście się waszą cholerną dumą. Przecież to zawsze do Ciebie należało ostatnie słowo. Saul Ci na to pozwalał. Jesteś mu winna prawdę, a wtedy dowiesz się czegoś bardzo interesującego. Wtedy zrozumiesz dlaczego tak zareagował.
- O czym Ty mówisz?
- Tylko Saul Ci może o tym powiedzieć. Ale najpierw wyznaj mu prawdę.
***
Jaką tajemnicę skrywa Saul ^^
i ty mnie zostawiasz z czymś takim?! teraz będę się głowić o co chodzi, jaką to tajemnicę skrywa chłopak, co się jeszcze wydarzyi jak wyzna mu prawdę?! ahh za dużo pytań a tyle czekania... ja nie dam rady :D
OdpowiedzUsuńale spotkanie z teraupetką przebiegło nawet całkiem spoko, choć Saul musiał być sobą i gadał jak szczeniak, chociaż oboje przyznali, że nigdy się nie zdradzili... coż to dobrze wróży, że on nic a nic z Olgą, chyba że to jest jedno wielkie kłamstwo i jeszcze wyjdzie bomba z worka... czekam niecierpliwie na ciąg dalszy i mam nadzieję, że tym razem nie będzie to trwać tak długo ;)
Niemal w najbardziej nieodpowiednim momencie dla Ines, nadszedł czas pierwszej sesji z terapeutką, która pannie Morales wyjątkowo nie przypadła do gustu. 😀😆 A może to tylko wina jej nie najlepszego samopoczucia po poprzednim dość burzliwym i ze sporą ilością procentów wieczorze? Przecież Ines była ledwo żywo, a kac wyjątkowo dał jej w kość. A tutaj trzeba było jeszcze odpowiadać na dość wnikliwe pytania podrabianej wersji Mery Poppins i słuchać dwuznacznych odpowiedzi Saula. 🤣 Który w przeciwieństwie do swojej żony nie miał nic przeciwko temu, aby zaspokoić wnikliwą ciekawość tej kobiety.
OdpowiedzUsuńJuż teraz jestem przekonana, że te spotkania będą bardzo ciekawe i nie raz dostarczą bohaterom jak i nam porządnej porcji emocji.
W końcu zarówno Ines jak i Saul miło wspominają początki ich związku, czy też rodzącego się uczucia. Choć już wtedy nie mogło się obyć bez przekomarzania między nimi, ale taki już ich urok... Poza tym mimo że się rozstali nie potrafili zaangażować się w żadną relację z kimś innym. Nic więc dziwnego, że terapeutka nie uwierzyła w te ich zapewnienia o wypaleniu się uczucia. Zapewne uważa, że ich "małżeństwo" można uratować i będzie robić wszystko, aby do tego doszło.
Biedny Loco musiał się zmierzyć z wściekłą Ines. Aż zrobiło mi się go szkoda. Przecież biedaczek nie chciał źle.
Strasznie jestem też ciekawa, co takiego Saul ukrywa. Mam dlatego nadzieję, że Ines zdecyduje się na szczerą rozmowę z nim.
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. 😊
Ależ oni są słodcy! Uwielbiam ich i te ich przekomarzanki :D
OdpowiedzUsuńAle Loco nieźle przegiął. Skoro wiedział, to powinien im powiedzieć... Chociaż widać, że się bał reakcji Rubii :p
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :D
Ja się absolutnie nie dziwię Ines, że tak koszmarnie się czuła. Nie dość, że męczył ją kac, co wcale nie jest łatwe do przeżycia to jeszcze z samego rana musiała się poddać terapeutce :D Opis jej stroju mnie kompletnie rozwalił hahaha, zrobiła wejście, nie ma co! Oczywiście Saul nie byłby Saulem, gdyby w swoje wypowiedzi nie wplatał oczywistych aluzji. Ten to jest udany! Terapeutka jak przystało na swój zawód jest poważną kobietą, ale głupia nie jest i widzi, że między Saulem a Ines dalej coś jest ^^ Zadawała swoje wnikliwe pytania i zadowolona obserwowała reakcje małżeństwa :D Małżeństwa, które twierdzi, że nic nie da się już uratować, ale pani terapeutka i tak wie swoje :D Uwielbiam te przekomarzanki Saula i Ines, są jedyne w swoim rodzaju <3 Cóż, obydwoje z niezwykłym sentymentem wspominają początki swojej relacji, jak i związku, co jest niezwykle urocze. Ale jak mogliby zapomnieć...? Nie da się! Terapeutka widzi, słyszy i notuje te wszystkie detale ^^ Już zapowiedziała, żeby się przygotowali na jeszcze intymniejsze pytania... Oj będzie się działo! :D Co niekoniecznie może przypaść do gustu Ines, bo Saul to już teraz popłynął i zaczął się dzielić prywatnymi sekretami z ich życia :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że Ena dała się udobruchać <3 Nie wolno tak zwalać winy na psinkę haha :D
Pojawił się również Loco, który ledwo co uniknął śmierci z rąk rozwścieczonej Ines :D I jej partnerki doskonałej, czyli Eny <3 Ale czy można się jej dziwić? Skoro wiedział o wszystkim to mógł im coś szepnąć, a nie pozwolić, żeby to dalej trwało... Ale też obawiał się reakcji Ines, co też go w pewnym stopniu usprawiedliwia :D
No i masz! Amanda też wiedziała! Dobrze, że ją Ines oszczędziła :) Ale ta końcówka niezwykle mnie zaintrygowała... Co takiego ukrywa Saul? Oby Ines zdecydowała się na poważną rozmowę z nim, wiele się może wtedy wyjaśnić ^^
<33
W końcu, z dużym opóźnieniem przybywam i ja. I od razu mówię, że ten rozdział był nie tylko genialny, ale też świetnie sprawdził się jako odstresowywacz po wizycie w urzędzie ( niech ktoś w końcu wynajdzie lekarstwo na głupotę!)
OdpowiedzUsuńDobra, ale może przejdę do sedna. Saul i Ines w końcu rozpoczęli terapię małżeńską. Coś tak czułam, że terapeutka będzie taką typową starą jędzą. Ale wyobrażałam sobie jej minę, gdy zobaczyła Ines w koszuli Saula xd Coś czuję, że prędko nie uwierzy w rozpad więzi małżeńskich. Nie.po tych uroczych historyjkach o pierwszym pocałunku itp. Saul i Ines też powinni się zastanowić, czy pod ich odpowiedziami przypadkiem nie kryje się coś więcej.
A wymówka z psami... Ja na miejscu piesków też miałabym focha. No bo jak to takie słodkie pieski o jakieś wybryki oskarżać. Skandal po prostu!
Loco niech się trzyma na baczności! Ines tak łatwo nie odpuści. Ten wybuch wściekłości to tylko próbka tego co potrafi i nie zdziwię się specjalnie, jeśli się okaże, że już planuje słodką zemstę. I jeszcze jestem gotowa przypuszczać, że Saul jej pomoże. W końcu siedzą w tym we dwójką.
Troszkę rozumiem Amandę. W końcu i ona i Logo myśleli, że Saul i Ines nie długo się pobiorą. Nie mogli przypuszczać, że ten związek się rozpadnie.
No i oczywiście musiałaś urwać w najlepszym momencie. No, kobieto, jak ja mam teraz wytrzymać do następnego rozdziału?! Strasznie, ale to strasznie ciekawi mnie, co takiego ukrywa Saul. I jak zareaguje, gdy pozna prawdziwy powód wyjazdu Ines. Na pewno będzie ciekawie.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
❤ uwielbiam tą ekipę!!!
OdpowiedzUsuń