niedziela, 6 października 2019

12. Kochałem w Tobie Twój każdy uśmiech, który rozjaśniał wszystkie szare dni.

Po Wanda Metropolitano rozniosły się pierwsze takty hymnu Ligi Mistrzów. Atletico Madryt podejmowało na swoim terenie Borussię Dortmund. Nasza kolej miała nadejść w przyszłym tygodniu, lecz dzisiaj za zadanie miałyśmy wspierać swoich kolegów z klubu. Oczywiście gdyby nie fakt, że Lola i Amanda zaciągnęły mnie tu siłą, w tym momencie leżałabym sobie na wygodnej kanapie. Albo poprosiłabym Saula, aby pozwolił mi zaopiekować się jego psią ferajną.
Towarzyszył nam Loco, którego ku ogromnego zaskoczeniu wszystkich, przeprosiłam ze skruchą. Skoro nie gniewałam się na Amandę, nie miałam żadnych podstaw do tego, aby zamordować z zimną krwią tego wariata. Obydwoje mieli swoje racje, choć to wszystko mogło skończyć się większą katastrofą.
Słowa Amandy nie dawały mi spokoju. Co takiego Saul przede mną ukrywał? Dlaczego tak łatwo się poddał? I dlaczego nie dowiem się tego, bez wyznania mu żenującej i wstydliwej dla mojej rodziny prawdy? Próbowałam wyciągnąć to od Loco, który był znaną wszędobylską paplą, ale na próżno. Jego przyjaźń z Saulem była mocniejsza od jego plotkarskiej duszy.
- Kiedy macie następną sesję? - zapytała Lola.
- Pojutrze. - westchnęłam. - Ta kobieta jest dziwna. Za wszelką cenę próbuje wmówić nam, że nadal świata po za sobą nie widzimy. Mam wrażenie, że obiecano jej premię za "uratowanie" naszego małżeństwa, co w sumie miałoby sens. Kompletnie nie docierają do niej nasze argumenty. Wiecie czym się skończy ta terapia? Jedną wielką awanturą, po której nie odezwiemy się do siebie z Saulem do końca życia,
- To terapeutka z długim stażem. Wie co robi. - wtrąciła Amanda.
- Swoimi metodami na pewno nie udało jej się uratować żadnego małżeństwa. - prychnęła. - A jeśli nawet, to Ci małżonkowie woleli pogodzić się dla świętego spokoju. Saul miał rację. Wydaje jej się, że skoro on mnie nie zdradził, albo ja jego, to znaczy że nie ma powodu do rozwodu.
- Saul miał rację ... zanotowałyście to? - zachichotał Loco.
- To, że Cię przeprosiłam, nie daje Ci powodu aby poczuć się pewnie. Znajdę milion innych powodów do zamordowania Cię z zimną krwią.
- Stara dobra Ines ...
- Tylko nie stara! - kopnęłam go w kostkę.
- Poskarż się mężusiowi!
- A żebyś wiedział!
- Uspokójcie się! - wrzasnęła Amanda.
Założyłam ręce na piersi i całkowicie skupiłam na boiskowych wydarzeniach. Liga Mistrzów była najwyższą piłkarską półką, wywołującą w fanach owego sportu ogromne emocje. Już sam hymn wywoływał przyjemne dreszcze na całym ciele. To był magiczny moment podczas którego motywacja u piłkarzy przekraczała wszelkie granice. Każdy z nich kiedyś marzył, aby zagrać w tak wielkim meczu. Stojąc ramię w ramię z kolegami z drużyny, wsłuchując się w tą najpiękniejszą na świecie melodię, oczami wyobraźni widzieli siebie unoszących ten cudowny puchar ku górze. A nie było to wcale łatwe zadanie. W końcu jedni z najlepszych na świecie nigdy nie dostąpili tego zaszczytu.
Dzięki operatorowi kamery mogłam ujrzeć skupioną twarz Saula na telebimie. Miał już okazję, aby zagrać w wielkim finale, jednak to największy rywal zza miedzy mógł cieszyć się upragnionym pucharem. Doskonale wiedziałam jak bardzo go to zraniło, ale i zmotywowało do dalszej walki. Mógł odejść do innej drużyny, w końcu ofert miał aż nad to, jednak to Atletico oddał swoją duszę i to właśnie z tym zespołem chciał triumfować. Zawsze był wierny. Nie tylko mi. Zerknęłam w stronę drugiej loży w której siedziała Olga w towarzystwie Beatriz. Saul traktował ją jak przyjaciółkę. Osobę której ufa. Nie wiedział wcześniej o tym całym cyrku, więc nie mógł czekać z poważniejszym krokiem na rozwiązanie małżeństwa. Wychodziło więc na to, że to dziewczyna liczyła na coś więcej. Nie mogłam do tego dopuścić. Nie z powodu zazdrości, a jej fałszywego charakteru. Mimo wszystkich negatywnych emocji nie życzyłam Saulowi życia z tak zakłamaną osobą jak ona. Wiedziałam, że muszę z nim porozmawiać i powiedzieć o szantażu, jednak jak to zrobić, aby mi uwierzył? Wraz z moim wyjazdem do Londynu stracił całkowite zaufanie co do mojej osoby.
Mecz był bardzo wyrównany. Co chwilę któraś ze stron miała okazję do strzelenia bramki, jednak bardzo dobra dyspozycja obydwóch bramkarzy stała na drodze do umieszczenia piłki w siatce. Nerwowo bawiłam się palcami nie odrywając wzroku od futbolówki przemieszczającej się po zielonej murawie. Loco co jakiś czas zrywał się ze swojego miejsca, doprowadzając mnie powoli do szału. Byłam pod wrażeniem opanowania Amandy, która jako jedyna miała na niego jakikolwiek wpływ. No, może oprócz Saula.
- Saulazo! - wrzasnął w chwili gdy Saul idealnie umieścił piłkę w bramce. Moje ciało ogarnęła euforia, a na twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Zniknął on jednak w momencie gdy Niguez uniósł wskazujący palec ku górze. Znowu.


Całe spotkanie skończyło się zwycięstwem Atletico. Wraz z dziewczynami oraz Loco usiedliśmy przy stoliku w stadionowym barze. Lola czekała na Jana, a ten wariat na Saula. Wraz z Amandą byłyśmy tam na doczepkę, co wcale nie napawało mnie optymizmem. Szczególnie gdy dostrzegłam Olgę, która na mój widok jedynie się skrzywiła.
- Pytałaś go? - szepnęła mi do ucha Amanda.
- O co? - uniosłam na nią zdezorientowany wzrok znad szklanki z wodą.
- Dlaczego nadal to robi.
- Pewnie po to, aby zrobić mi na złość. - wzruszyłam ramionami.
- Nie pieprz głupot. To jego firmowa cieszynka. Robi tak od zawsze.
- Nie prawda.
- Czy nowa FIFA nadal leży u Ciebie na komodzie? - posłałam jej zaskoczone spojrzenie. - Z chęcią rozegram z Tobą spotkanie w barwach Atletico. Z premedytacją strzelę Ci gola odpowiednikiem Saula. Nawet w tej niewinnej grze podnosi palec wskazujący ku górze.
- Ale ...
- Rubia, ja rozumiem że po wyjeździe do Londynu chciałaś odciąć się od tego wszystkiego. Od Saula i od jego życia. Ale włącz pierwszą lepszą komplikację jego goli na You Tube. Co drugi jest z dedykacją dla Ciebie.
- Chyba oszalałaś. - prychnęłam. - Przyzwyczaił się do tego i tyle. Nie doszukuj się drugiego dna. Po za tym, Mary Poppins powraca. To nie jest tytuł filmu, a wizja mojego jutrzejszego popołudnia. Aż boję się co wymyśli tym razem.
- Boisz się, że coś niewygodnego wyjdzie na światło dzienne.
- Jestem czysta jak łza.
- Czyżby?
Nie odpowiedziałam ponieważ w barze pojawił się Saul. Wszyscy nagle zaczęli mu gratulować i poklepywać po ramionach. Olga wręcz promieniała w świetle jego chwały, zerkając na mnie kątem oka. W spokoju dopiłam wodę nie pchając się tam gdzie nie byłam mile widziana. Odwróciłam wzrok w stronę boiska, gdzie odpowiednie do tego osoby rozpoczęły doprowadzać je do porządku. Dumałam nad słowami Amandy. Oczywiście nie chciało mi się wierzyć iż Saul nadal dedykuje mi swoje bramki, aczkolwiek ciekawość zaczęła brać nade mną górę. Czy w ogóle zdawał sobie sprawę z tego co robił?
- Wpadnijcie jutro do mnie. - dotarł do mnie głos Jana. - Wszyscy mamy wolne kolejnego dnia, więc nareszcie mógłbym wypróbować na was swój nowy grill. - objął Lolę ramieniem, co przyjęła nieśmiałym uśmiechem. - Co wy na to?
- Z chęcią. - Olga wyszczerzyła swoje zębiska. - Saul?
- Niestety, ale mam na jutro plany. - zaśmiałam się pod nosem na te słowa.
- Ines? - uniosłam brwi ku górze spoglądając na Amandę jak na wariatkę. Doskonale wiedziała jakie plany miałam na jutrzejsze popołudnie. Widząc jednak w jej oczach błysk cwaniactwa, zrozumiałam do czego pije.
- Innym razem. Jutrzejszy dzień obiecałam mężowi.

*

W ciszy siedziałam na kanapie gładząc na przemian grzbiet Eny oraz Borisa. Saul krzątał się po własnej kuchni parząc kawę dla naszej dwójki oraz dla Mary Poppins, która miała zjawić się tutaj lada chwila. Nie uśmiechało mi się odpowiadać na kolejne irytujące pytania kobiety. Wścibskość była atutem jej pracy. Bez mrugnięcia okiem wparowywała butami w czyjeś życie. 
Szelmowsko uśmiechnęłam się pod nosem na wspomnienie czerwonej ze wściekłości twarzy Olgi. Jeszcze chwila, a wybuchnęłaby niczym bomba atomowa. Szczerze mówiąc byłam pod wrażeniem jej opanowania w towarzystwie Saula. W innym przypadku udzieliłaby mi kąśliwej odpowiedzi, byłam o tym święcie przekonana. 
- Posłodziłem Ci. - przed swoimi oczami ujrzałam kubek ze śmieszną minką. Grzecznie podziękowałam i ku niezadowoleniu psiaków, chwyciłam go w swoje dłonie. - Dwie łyżeczki.
- Masz dobrą pamięć. - przyznałam upijając łyk. Była idealna. 
- Wiadome. - usiadł wygodnie w fotelu obok.
- Skoro jesteśmy przy temacie. Dlaczego nadal unosisz palec po strzeleniu bramki? - spojrzałam na niego uważnie. Jego brwi uniosły się ku górze. - To miała być szczególna dedykacja dla mnie. W końcu sama to wymyśliłam. Oczywiście wiem, że jestem w tym genialna, ale zaskoczyło mnie że nadal to robisz. 
- Cóż, chcesz poznać prawdę? - westchnął, po czym nachylił się ku mnie. Nie wiedząc czemu, wstrzymałam oddech w oczekiwaniu na odpowiedź. - To tak z sentymentu. Ku czci wspomnień gdy robiłem Ci nim dobrze. - wyszeptał, po czym na jego ustach wypełzł cwaniacki uśmiech.
- Dupek! - uderzyłam go poduszką. 
- Myślałem, że to był jeden z powodów dla których to wymyśliłaś. - dodał wielce zadowolony z siebie. Jak ja mogłam wyjść za takiego kretyna?! Miał szczęście, że dzwonek do drzwi uratował go przed rychłą śmiercią. Jeszcze chwila, a udusiłabym go gołymi rękoma!
Z grzeczności przywitałam się z przybyłą kobietą, po czym obrzuciłam morderczym wzrokiem Saula, zajmującego miejsce obok mnie. Mary Poppins wyciągnęła swój dzienniczek i poprawiła okulary na nosie. Miałam wrażenie, że siedzę na przeciwko dyrektorki szkoły, która ma zamiar zawiesić mnie w prawach ucznia. 
- Nadal państwo upierają się przy rozwodzie?
- Jak najbardziej. - syknęłam.
- No dobrze. - westchnęła ostentacyjnie. - Na czym więc skończyliśmy? Ach tak. Rozmawialiśmy o państwa początkach. Przechodzimy więc do kolejnego etapu. - zanotowała coś w swoim dzienniczku, po czym zerknęła na nas znad okularów. - Proszę, aby państwo usiedli na przeciwko siebie i nie zwracali na mnie uwagi. Ja będę zadawała pytania, a państwo będziecie na przemian odpowiadać patrząc sobie w oczy. - z politowaniem wykonałam to zadanie. Bawiliśmy się niczym przedszkolaki w dniu integracji. - Pani Ines. Proszę powiedzieć mężowi co najbardziej pani w nim kochała, a co najbardziej nienawidziła. Tylko szczerze.
- Poczucie bezpieczeństwa. - szepnęłam po chwili. Odchrząknęłam i dodałam głośniej : - Kochałam w Tobie to, że się mną opiekowałeś. Mimo, że wypominałeś mi to tysiące razy. Wiedziałam jednak, że robisz to, bo mnie kochasz. Przy Tobie nie bałam się niczego. I nie chodzi mi tutaj o takie rzeczy typu pająki czy ciemność. Nie paraliżował mnie strach o przyszłość. Wiedziałam ... sądziłam wówczas, że będziesz przy mnie zawsze.
- Czyli miała pani pewność, że mąż panią kocha?
- Tak. - przyznałam.
- A ta druga rzecz?
- Nienawidziłam w Tobie ... - zacięłam się. Szukałam w głowie odpowiedniej odpowiedzi, jednak każda była kompletnie pozbawiona sensu. Co miałam niby powiedzieć? Że nienawidziłam gdy wytykał mi błędy, które popełniłam podczas rozegranych przeze mnie meczy? Przecież to bardzo mi pomagało i dzięki temu mogłam stać się lepszą piłkarką. Jego rady były zawsze idealne. Wiedział, jak mi pomóc. - Ja ... nie wiem. - poprawiłam nerwowo włosy.
- Teraz pana kolej. - zwróciła się do Saula.
- Kochałem w Tobie każdy Twój uśmiech, który rozjaśniał wszystkie szare dni. Twoje ramiona, w których mogłem się ukryć przed całym światem. Twój cięty języczek, który na przemian mnie rozbawiał, prowokował i sprawiał, że nasze dyskusje były pełne pasji. Przy Tobie każdy dzień był inny, pozbawiony rutyny. Byłaś moją motywacją, oparciem, przyszłością. To oczywiste, że się Tobą opiekowałem. Ufałaś mi. Mówiłaś o wszystkim. Odwdzięczałem Ci się najlepiej jak potrafiłem. Nie ma jednej rzeczy, którą najbardziej w Tobie kochałem. Po prostu Cię kochałem. Całą Ciebie. Ze wszystkimi zaletami i wadami. Zamieniło się to jednak w nienawiść gdy odeszłaś. Może to egoistyczne, ale musiałem nauczyć się żyć bez Ciebie. Bez Twojej obecności. Straciłem nie tylko kobietę, którą kochałem, ale i przyjaciółkę. Miałem wrażenie, że zostałem sam. - zawstydzona spuściłam głowę czując irytujące łzy napływające do moich oczu. Każde jego słowo był niczym sztylet wbity w moje serce. - To wszystko. - odchrząknął nerwowo. 
- Miał pan pewność, że żona pana kochała?
- Do ostatniej sekundy. Potem w to zwątpiłem.
- Kochałam Cię. - wyrwało mi się.
- Kochałaś ... - zironizował. - Ale wybrałaś Londyn. 
- To nie był wybór pomiędzy Tobą, a Londynem! Gdyby tak było ...
- To co? Wybrałabyś mnie? - prychnął. - Dałem Ci szansę wyboru.
- Chciałam Ci powiedzieć, ale nie wiedziałam jak ...
- Nie pieprz głupot Ines! - wrzasnął. - Gdybyś mnie kochała i mi ufała, tak jak mi się wydawało, to bym wiedział o wszystkim pierwszy! Dostałem propozycję wypożyczenia do Arsenalu, ale ją odrzuciłem dla Ciebie! Bo chciałem być z Tobą! Gdybyś do cholery jasnej powiedziała mi o tym dzień wcześniej to mogliśmy razem wyjechać do Londynu! Wtedy było już za późno! - uchyliłam zszokowana usta, spoglądając na niego z przerażeniem. - Zniszczyłaś to wszystko swoim egoizmem! - zerwał się ze swojego miejsca. 
- Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?!
- Zawsze powtarzałaś, że nigdy nie opuścisz Madrytu! Byłem tego samego zdania, ale zrobiłbym to dla Ciebie! Zawsze byłaś dla mnie ważniejsza od klubu! Ale wiesz co? Teraz cieszę się, że tak się stało! Wyszło mi to tylko na dobre! - odwrócił się na pięcie, po czym wyszedł z domu głośno trzaskając drzwiami. 
- Zadowolona jest pani z siebie? - syknęłam w stronę niewzruszonej kobiety, która nadal notowała w swoim dzienniczku. Była irytująca do szpiku kości!
- Owszem. - przytaknęła. - Mam rozumieć, że nie wiedziała pani o szansie jaka otwierała się przed pani mężem? - wbiła we mnie stanowcze spojrzenie. Z impetem wypuściłam powietrze z ust. - Teraz już pani o tym wie. Dzięki mnie.

*

Przez kilka następnym dni Saul omijał mnie szerokim łukiem. Nienawidził mnie, czemu niekoniecznie się dziwiłam. Sama czułam wobec siebie jedynie odrazę. Nic mnie nie usprawiedliwiało. Dosłownie nic. Podpisem na papierach rozwodowych jedynie wyświadczę mu przysługę. Dziewczyny namawiały mnie, abym chociaż wyznała mu prawdę. Miały rację. Zasługiwał na to. Doskonale wiedziałam, że to nic nie zmieni pomiędzy nami, ale była szansa na to, że spojrzy on na to wszystko z innej perspektywy.
Przekroczyłam próg ośrodka treningowego ogromnie zmotywowana. Musiałam się przełamać i znów wrócić wspomnieniami do bolesnej przeszłości. Nienawidziłam o tym mówić. Ba! Mdliło mnie gdy tylko poszczególne obrazy pojawiały się przed moimi oczami. 
- Ines! - stanęłam jak wryta na widok trenera. - Chciałbym z Tobą porozmawiać. Mogłabyś? - wskazał na drzwi do swojego gabinetu. Kiwnęłam głową, czując zimny dreszcz przebiegający po moim kręgosłupie. Dostrzegłam coś dziwnego w spojrzeniu mężczyzny. Podświadomie czułam, że to nie będzie przyjemna konwersacja. - Usiądź proszę. - wskazał na krzesło, które bez sprzeciwu zajęłam. 
- Coś się stało?
- Owszem. - potarł swoje skronie. - Olga chce opuścić klub.
- Słucham?
- Myślałem, że jesteście profesjonalistkami. Że życie prywatne oraz zawodowe to są dla was dwie różne rzeczy. Myliłem się. - pokręcił głową. Zmarszczyłam czoło, spoglądając na niego zdezorientowana. Coś tu zdecydowanie mi nie pasowało. -  Olga powiedziała, że zaczęła szukać nowego klubu.  Kto wie, może powróci do Barcelony. Wyznała, że nie potrafi z Tobą współpracować, ponieważ na każdym roku starasz się ją poniżyć. Powodem ma być Twoja zazdrość o Saula Nigueza z którym jest ona dość blisko.
- Pan chyba żartuje! - prychnęłam.
- Jestem zawiedziony Twoją postawą.
- To jest stek kłamstw! - zdenerwowałam się. - Owszem, nigdy nie byłyśmy z Olgą w dobrych relacjach, ale wielokrotnie prosiłam ją, abyśmy odłożyły swoje spory na bok dla dobra drużyny! To ona mnie na każdym kroku prowokuje, a teraz próbuje zniszczyć! 
- Usłyszałem to samo z jej ust. Komu więc mam wierzyć? - rozłożył ręce.
- Dlaczego nie porozmawia pan z innymi dziewczynami?
- Rozmawiałem. Wszystkie zgodnie twierdzą, że obydwie jesteście wobec siebie wrogo nastawione. Teraz znam powód. - westchnął ciężko. - Olga twierdzi, że ją szantażujesz i jesteś agresywna. Postawiłaś jej ultimatum. Ma zostawić Saula bądź opuścić klub. To prawda?
- Saula proszę w to nie mieszać. - zastrzegłam. 
- Ines, czy to prawda?
- Oczywiście że nie! - oburzyłam się. - To ona szantażuje mnie! Nie wie pan o tym, ale Saul jest moim mężem. Znaczy ... jeszcze nim jest. - poprawiłam się. - Jesteśmy w trakcie rozwodu. To wszystko oczywiście jest tajemnicą. Olga na wieść o tym dostała szału i zagroziła mi, że mam jak najszybciej doprowadzić sprawę do końca. W innym przypadku miała urządzić sabotaż i proszę bardzo! Udało jej się to! 
- Jesteście z Saulem małżeństwem? - uniósł brew ku górze.
- Proszę zapytać prezesa jeśli mi pan nie wierzy.  
- Skoro się rozwodzicie, nie masz prawa być zazdrosną.
- Nie jestem! 
- Do zimowego okienka transferowego Olga zostaje w drużynie. Do tego czasu nie chcę słyszeć o żadnych nieporozumieniach, jasne? Amandę również upomniałem. Jest Twoją przyjaciółką, ale przede wszystkim kapitanem. Nie powinna ukrywać takich rzeczy.
- Nie ukrywa. - jęknęłam. - To jest sprawa pomiędzy mną, a Olgą. Proszę nie mieszać do tego osób trzecich. Ani Saula, ani Amandy. Jeśli pan chce, nie odezwę się w trakcie treningów i meczy ani słowem. Nawet na nią nie spojrzę! - obiecałam.
- Jako dwie profesjonalistki macie to wyjaśnić pomiędzy sobą. Nie chcę w tej drużyny sabotażystki, zrozumiano? - zastrzegł. Kiwnęłam niepewnie głową, wiedząc że jest to niemożliwe. Olga posunęła się o jeden krok za dużo. Nie mogłam winić trenera, ponieważ był w tym momencie pomiędzy młotem, a kowadłem. Nie miał dowodów, więc nie miał również pewności co do tego, która z nas mówi prawdę. Został postawiony w dość niekomfortowej sytuacji. 
Opuściłam jego gabinet z zaciśniętymi pięściami. Oddychałam głęboko chcąc się uspokoić. Nie dam jej się sprowokować. Nie dam jej tej cholernej satysfakcji! Chce opuścić klub? Już to widzę! Nie podda się tak łatwo bo to zdecydowanie nie było w jej stylu. Zrobi wszystko, aby to mnie stąd wykurzyć!
Zmarszczyłam czoło, dostrzegając opartą obok drzwi prowadzących do szatni Garcię. Na jej twarzy wręcz biła satysfakcja. Czekała na mnie oraz na to, co miałam jej do powiedzenia.
- Widzę, że jesteś zadowolona z siebie? 
- To było tylko ostrzeżenie. - uśmiechnęła się jadowicie.
- Jeśli chcesz odejść nikt Cię nie będzie zatrzymywał. 
- Coś mnie tu trzyma. A raczej ktoś. - podkreśliła. - Daj mu ten rozwód.
- Myślisz, że to dla mnie zabawa? - zirytowałam się. - Myślisz, że się nim bawię? Czy chociaż przez chwilę zapytałaś go o to, czego on chce? 
- Po waszej idiotycznej terapii małżeńskiej dał mi doskonale do zrozumienia czego oczekuje. Miałaś rację. - uśmiechnęła się pod nosem patrząc mi w oczy z ogromną pewnością siebie. - Ma bardzo wrażliwą skórę. A po za tym jest cudowny. Ale o tym również wiesz, prawda? 
Miałam wrażenie, że w ciągu mikrosekundy zapomniałam jak się oddycha. Spadałam w otchłań sprzecznych emocji, czując jak moja twarz robi się blada. Wściekłość. Zazdrość. Złość. Przeraźliwy ból w sercu. Szum w głowie. I tylko jedna myśl. Kochałam go. Cholera jasna, ja nadal go kochałam! W ciągu jednej chwili moje serce pękło, sprawiając ból zarówno psychiczny, jak i fizyczny. 
- Wygrałam. - szepnęła z satysfakcją. Nie wiem jak to się stało. Przez chwilę straciłam kontakt z rzeczywistością. Nie kontrolowałam dłoni, którą uniosłam. Nie kontrolowałam mocnego zamachnięcia. Usłyszałam jedynie plask, a potem poczułam gorąc na pulsującej dłoni. Zszokowana wpatrywałam się w Olgę, która trzymała się za zaczerwieniony policzek. W jej oczach błysnął blask totalnego zadowolenia, jakby radość sprawiło jej to uderzenie. Po chwili zrozumiałam dlaczego. Uniosłam wzrok na Saula, który stał kilka kroków za dziewczyną. Był w nie mniejszym szoku jak ja.
- Ines Morales. Jesteś zawieszona. - usłyszałam za plecami głos trenera.

***

Zaskoczone? Ja chyba też ^^ 

Zaczęłam pisać ten rozdział o drugiej nad ranem! A zostałam zmotywowana przez samego Sergio Ramosa i jego muzyczną dedykację dla Pilar :) Ta piosenka tak mi się spodobała, że postanowiłam ją wykorzystać w którejś z moich historii. I stwierdziłam, że najbardziej pasuje mi do Saula i Ines :) Stwierdziłam, że zrobię kolejne podejście i ... Voilà! Jestem bardzo zadowolona z tego co powyżej :) A jeszcze kilka tygodni temu chciałam usunąć tego bloga! Doszłam do wniosku, że mogę pisać o kimkolwiek, ale mój Capi to jednak mój Capi ❤ Nawet do pisania mnie zmotywuje. Po prostu człowiek legenda 😎

Odwieszam tą historię? Mam nadzieję, ale nic nie obiecuję. Kto wie, może cierpliwość popłaca i dokończę to, co zaczęłam :) A może Sergio znów coś zadedykuje swojej ukochanej żonie ^^

6 komentarzy:

  1. OMG! Jak ty usuniesz to opowiadanie to ja na prawdę się do ciebie przejadę, nakopię ci do tyłka i przypnę do grzejnika stopą, abyś tylko pisała tą historie! każdą linijkę czytałam z buzią coraz niżej, normalnie jak nastolatka czytająca Greya hahaha a końcówka! mistrzostwo, biedna Ines jest zawieszona choć to nie jej wina, cały czas jest gnębiona psychicznie przez tą szuję, której bym wyrwała wszystkie kłaki i powiesiła je na najwyżej latarni w mieście... Saul w końcu powinien przejrzeć na oczy, tak jak to zrobiła dziewczyna, która w jednej sekundzie zrozumiała, że go kocha i co najważniejsze powinna wyjawić mu całą prawdę. Zdecydowanie to mu się należy. Więc dalej z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy... :D i przy okazji zapraszam do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Sergio to jest po prostu Sergio! :D Już on dobrze wie jak Cię zmotywować hihi :D Ale nie dziwię się, bo piosenka którą zadedykował Pilar jest śliczna :) Jakie usunąć? Spróbowałabyś tylko haha! :D Zgrupowanie za pasem, także niech Sergio jeszcze działa, razem z Saulem hihi ^^ :D
    Dobrze, że Loco żyje hahaha :D Ale dalej lepiej niech z Ines nie zadziera :D
    Ach, ten hymn Ligi Mistrzów! Emocje gwarantowane już na starcie <3 Piłkarze Atletico Madryt chcieli z jak najlepszej strony pokazać się publiczności, która przyszła ich wspierać i dopingować. Oczywiście w tym zestawieniu nie mogło zabraknąć Ines i całej jej drużyny. Olga na pewno puszyła się jak paw siedząc w specjalnym miejscu, ale jestem przekonana, że gdyby dowiedziała się co oznacza cieszynka Saula to mówiłaby inaczej ^^ :D Brawa dla niego za gol! Nie dziwię się Ines absolutnie tym, że była zdziwiona widząc po raz kolejny ten gest. W końcu to ona go wymyśliła i miała mętlik w głowie, czemu Saul cały czas go wykonuje. Słowa Amandy wcale jej nie pomogły, a jedynie dołożyły kolejnych rozmyśleń. Ale skoro celebruje tak prawie każdą bramkę to musi to dla niego oznaczać znacznie więcej niż jest w stanie przyznać. Ugh, Olga! Jak ta kobieta mnie irytuje, to ja nie wiem. Przybijam piątkę Amandzie! :D Sprytnie wykorzystała całą sytuację, dzięki której Ines mogła się pochwalić tym, że kolejny dzień ma zarezerwowany dla kochanego mężusia ^^ :D
    Nadal nie są zadowoleni z tej terapii i obydwoje z niechęcią oczekiwali kolejnej wizyty. Ines przy okazji zapytała Saula o cieszynkę no i się dowiedziała :D Hahahaha, no chłop, no typowy chłop! :D Sentyment sentymentem, niech się przyzna, że sam sobie wspomina co nieco hahaha :D Ach te ich docinki <3
    Terapeutka znów przeszła samą siebie. Ja się nie dziwię Ines, że czuła się jak na dywaniku, gdy musiała wykonywać jej polecenia. Musiało być im trudno tak siedzieć na przeciwko siebie i mówić za co kochało i nienawidziło się tę drugą osobę. Ines kochała Saula całą sobą, doceniała jego troskę i bezpieczeństwo, którym ją otaczał. Nie mogła powiedzieć za co go nienawidziła, bo takiej rzeczy nie było... To za co by mogła okazało się jedynie plusem. Saul również się otworzył, wyznał za co szczerze kochał Ines i co w niej cenił. Te uczucia nadal w nich siedzą, bardzo mocno i ciężko im o tym mówić. Pan Niguez nie miał problemu z tym, by wyrzucić z siebie to jak bardzo Ines go zraniła. Wiem, że miał do tego prawo, ale gdyby tylko wiedział, co skłoniło Ines do podjęcia takiej a nie innej decyzji... Trudno jest jej o tym mówić, ale gdyby się przełamała, może Saul spojrzałby na to wszystko z innej strony? A tak to... Awantura gotowa! Nie spodziewałam się, że Saul dostał propozycję gry dla Arsenalu, ale odrzucił ją ze względu na Ines. Gdyby wtedy ze sobą porozmawiali... Ale teraz można tylko gdybać i zastanawiać się jakby to było. Cała burzowa sesja skończyła się na tym, że Saul wyszedł wściekły, zresztą Ines znajdowała się w podobnym stanie. Terapeutka była z siebie niezwykle zadowolona i może faktycznie jej metody jednak są skuteczne? :D Kto wie, kto wie! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Olga! Ja po prostu nie mogę z jej chamstwem i bezczelnością! Dolała oliwy do ognia i jest z siebie dumna. Żeby posuwać się do takich rzeczy to trzeba mieć nierówno pod kopułą. Jest niepewna Saula, ale przecież nigdy w życiu się do tego nie przyzna, wolała posunąć się do taniej sztuczki, aby ukazać Ines w złym świetle. Wybieliła się przed trenerem, zwalając całą winę na Ines. Udaje niewiniątko, którym nie jest. Trener stanął pomiędzy młotem a kowadłem, bo było to słowo przeciwko słowu. Jasne, spraw zawodowych nie powinno mieszać się z tymi prywatnymi, ale z prowokującą na każdym kroku Olgą ciężko utrzymać nerwy na wodzy. Ines dostała reprymendę, a później to już wszystko się posypało. Olga znów ją sprowokowała, a Ines straciła kontrolę. Dotarła do niej prawda, uderzyła w nią ze zdwojoną siłą. Przyznała przed sobą, że jest zazdrosna o Saula i że dalej go kocha, że nigdy nie przestała. Świadomość tego się skumulowała i znalazła swoje ujście na policzku Olgi. Sama bym jej przywaliła za to wszystko! Absolutnie nie dziwi mnie reakcja Ines, no bo kurczę... Ale czy Saul byłby w stanie ją zdradzić? Olga chwyta się samych tanich chwytów, więc nie zdziwiłabym się, gdyby była to kolejna wyssana z palca historyjka. Cóż, musi być naprawdę zdesperowana ^^ Na nieszczęście całe to zajście widział Saul i trener, który w ułamku sekundy podjął decyzję o zawieszeniu Ines. Niesprawiedliwe to :( A skoro ona chce odejść z klubu i wrócić do Barcelony, to krzyżyk na drogę, nikt nie będzie za nią tęsknił! :D
      Ach, co tutaj się podziało! ^^ Aż się wyrywam, żeby się dowiedzieć, co będzie działo się dalej hihi ^^ :D
      <3333
      (Aż musiałam na dwa rozdzielić, bo jeden nie chciał mi się dodać hahaha :D)

      Usuń
  3. Dobra, ogólnie ja tak mam, że często zaczynam czytać rozdziały od końca. Wynika, to z faktu, że po prostu denerwuje się, co będzie dalej i czy wszystko dobrze się skończy. No więc, pewnie nie zdziwisz się specjalnie, że gdy przeczytałam końcówkę tego rozdziału, to miałam ochotę kogoś zabić. A dokładniej Olgę. Serio, ta dziewczyna to istna kanalia, żmija, wiedźma i w ogóle nazwałabym ją dosadniej, ale w Internecie nie bardzo wypada. Zresztą, Olcia w poprzednim komentarzu już chyba wyczerpała temat xd
    A tak na serio, to jak ona w ogóle śmiała?! Szantażować Ines?! I jeszcze upozorować tą awanturę przed trenerem? Zrobić coś tak okrutnego, coś tak potwornego, mógł tylko człowiek bez serca. Zresztą po tym rozdziale mam wątpliwości, czy Olga w ogóle jest człowiekiem.
    Biedna Ines wpakowała się w niezłą manianę. Nie dość, że nadal nie udało jej się rozwieść z Saulem, to nawet jak chce to zrobić, to Olga musi totalnie utrudniać jej życie. Mam nadzieję, że trener niedługo przejrzy na oczy i zrozumie, kto tu naprawdę jest ofiarą. A Olga niech sobie jedzie nawet Antarktydę jeśli chce, nikt za nią tęsknić nie będzie.
    Dobra, ale dość o Oldze. Teraz o Saulu. Szczerze powiedziawszy to jakoś nie wiem co o nim myśleć. Bo niby rozwodzi się z Ines, ale jednocześnie tak naprawdę prawie dedykuje jej gol w Lidze Mistrzów. Coś tu nie gra. No i jeszcze ta sesja terapeutyczna. Cóż, na pewno psycholożka od siedmiu boleści ma masę dziwnych pomysł. Nie dziwię się Ines, że czuła się cokolwiek nieswojo.
    Ale jednocześnie uważam, że taka rozmowa była im bardzo potrzebna. Dzięki temu mogli wyrzucić z siebie wszystkie pretensje, wszystkie złości. Tak, Saul ma być prawo zły na Ines, że wyjechała. Myślę jednak, że gdyby poznał całą prawdę inaczej spojrzałby na sytuacje. Szczególnie, że nadal ją kocha! Może nie przyzna tego głośno, ale ja wiem, że tak właśnie jest. Obydwoje nadal są ze sobą związani i ten związek nie rozpadnie się tak łatwo.
    Sesja skończyła się dość gwałtownie, ale kto wie, może przyniosła zamierzony efekt? Na razie przede wszystkim czekam na to, by wyjaśniła się sprawa z zawieszeniem. Dlatego już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no, ja nie mogę uwierzyć, że Saul to zrobił! Zbliżył się z tą jedzą tuż po tym, jak praktycznie wyznał sobie z żoną, że nadal się kochają?? No błagam, co za pacan!

    Ich, czekam na kolejny rozdział i na to, jak to wszystko się potoczy. Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojej jaja fajna historia! Przyznam, że nie interesowałam się akurat tymi bohaterami ale fajnie się to czyta :) ja też wracam do pisania po dłuższej przerwie i też potrzebuję weny ;) Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie spowrotem ;)
    https://wagamilosci.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń