poniedziałek, 24 grudnia 2018

6. I jak Ines!

Zadowolona szłam przez ośrodek szkoleniowy, posyłając wszystkim szerokie uśmiechy. Mój występ przeciwko drużynie z Malagi został oceniony przez hiszpańskie media jako idealny. Dostałam najwyższe noty od najpopularniejszych sportowych dzienników. Roznosiła mnie duma oraz samozadowolenie, jednak za wszelką cenę próbowałam zdusić w sobie te emocje i skupić na przygotowaniach do kolejnego meczu. W Madrycie. Na naszym stadionie.
W oddali dostrzegłam Cerezo w towarzystwie Koke i Saula, którzy przed zgrupowaniem Reprezentacji Narodowej, wstąpili do ośrodka szkoleniowego. Rzuciłam wesołe "Dzień Dobry Prezesie!", po czym ostentacyjnie ich wyminęłam.
- Poczekaj Morales. - usłyszałam za swoimi plecami. Westchnęłam ciężko, jednak posłusznie odwróciłam się w jego stronę. - Skoro wybierasz się do szatni, przekażesz dziewczętom miłą wiadomość.
- A mianowicie? - zerknęłam na uśmiechniętego Koke i znudzonego Saula, zainteresowanego nagle dyplomami juniorów na ścianie.
- Za tydzień, chłopcy rozegrają swój drugi mecz w ramach Ligi Narodów w naszym kraju. W tym samym czasie, wy będziecie w drodze do Alicante. Uznałem, że ucieszycie się z możliwości obejrzenia tego spotkania na żywo.
- W Elche? - wydukałam, niepewnie spoglądając na osobnika obok.
- Tak, w rodzinnym mieście Saula. - Cerezo się uśmiechnął, po czym z dumą poklepał Nigueza po ramieniu. - Właśnie rozmawialiśmy o tym, że to będzie dla niego szczególny mecz. Na trybunach powinny być wszystkie ważne dla niego osoby, prawda?
- Olga będzie zachwycona. - mruknęłam.
- Już jest. - słowa Saula podniosły mi ciśnienie, jednak za wszelką cenę próbowałam nie wybuchnąć. Wszystko co związane z Olgą Garcią doprowadzało mnie w ostatnim czasie do wściekłości.
- Jak sam pan widzi, nie należę do grona bliskich mu osób, więc grzecznie zostanę w hotelu. - uśmiechnęłam się niewinnie w stronę prezesa, na co zdziwiony zmarszczył czoło. - Ale może inne dziewczyny będą zainteresowane.
- Synu, zachowaj się jak prawdziwy mężczyzna i ją przeproś. - jęknął Cerezo, kierując te słowa do zdezorientowanego Saula. - Kup kwiaty bądź czekoladki, padnij na kolana i poproś o wybaczenie! Wszyscy na tym dobrze wyjdziemy! Czasami to my musimy odpuścić!
- Ja ją nie mam za co przepraszać! - oburzył się.
- Wasze ciche dni zaczynają mnie doprowadzić do szału!
- Kłóciłbym się. One wcale nie są ciche. - skomentował rozbawiony Koke.
- Jeśli nie chce to niech nie przychodzi! Gwiazdeczka ma muchy w nosie, więc niech siedzi w hotelu. - zironizował, na co zacisnęłam pięści. - Dla mnie to nawet lepiej.
- A właśnie, że przyjdę! - tupnęłam nogą.
- Niby po co? - prychnął.
- A chociażby po to, żeby patrzeć z rozbawieniem na Twoje krzywe nogi. - syknęłam. - O ile w ogóle zagrasz! Zresztą, wówczas też nic nie stracę, bo mam zamiar najeść się popcornu. - dodałam, wymijając go z uniesioną głową.
- Uważaj, żebyś się bardziej nie roztyła! - zawołał za mną. Prychnęłam pod nosem, nawet się nie odwracając. Za to uniosłam dłoń ukazując mu środkowy palec z idealnie pomalowanym na czerwono paznokciem.

*

- Oh, ona jest słodka, ale psychiczna. Tylko trochę psychiczna. W nocy krzyczy "Straciłam rozum"! - nuciłam pod nosem wyciągając popcorn z mikrofalówki.
- Straciłaś rozum już dawno temu. - zauważyła Amanda, wpatrując się w zawartość mojej lodówki. Szczerze mówiąc, powinnam już dawno udać się na większe zakupy. Nie miałam jednak ku temu ani chęci, ani motywacji. W obecnych czasach tak łatwo jest zamówić jedzenie do domu.
- Nie przypominaj mi mojego największego błędu!
- Twój największy błąd zaraz wyjdzie na boisko! - zawołała z salonu Lola. Warknęłam pod nosem, wysypując popcorn do miski. Pierwszy mecz Hiszpanie grali z Anglikami w Londynie. Kochałam moją reprezentację, więc nie wyobrażałam sobie, abym mogła nie obejrzeć tego meczu. Dlatego też umówiłam się z dziewczynami na wspólny seans. Nie przewidziałam jednak, że Saul wyjdzie w pierwszym składzie.
Rozsiadłam się wygodnie pomiędzy nimi, trzymając miskę na kolanach. W skupieniu wysłuchałyśmy hymnów, a następnie wciągnęłyśmy się w przebieg meczu. Chcąc nie chcąc, mój wzrok cały czas padał na Saula, który rozgrywał świetne spotkanie. Wyróżniał się na tle swoich kolegów. Nie byłam aż taką ignorantką, aby tego nie zauważyć!
- Ja bym to wyjęła! - krzyknęła Lola, gdy padła bramka dla Anglików.
- Ty, czy Twój Jan? - zachichotała Amanda.
- Wcale nie jest mój!
- W ogóle nie rozumiem, dlaczego robisz z tego aż tak wielką tajemnicę. - zauważyłam, zerkając na zarumienioną przyjaciółkę. - Ja wam zdawałam relację z każdej bazy jaką zaliczyłam z Saulem.
- Czasami było to zbyt dokładne. - skrzywił się kurdupelek.
- Uwierz mi, szczegóły zachowałam dla siebie. - zaśmiałam się, lecz po chwili dotarło do mnie, o czym mówię. - Ugh! Miało nie być tematu tego kretyna!
- Czy to nasza wina, że wszystko co dwuznaczne kojarzy Ci się z nim i jego zwinnymi paluszkami? - spytała niewinnie Lola. Zazgrzytałam wściekle zębami, po czym zdzieliłam ją poduszką.
- Gol! - wrzasnęła Amanda. Zdezorientowana odwróciłem się w stronę telewizora, aby zobaczyć kto strzelił. Widząc szalejącego z radości Saula, podniosłam się gwałtownie z kanapy. - A Ty dokąd?
- Raczej po co! - odkrzyknęłam. Po chwili wróciłam do przyjaciółek z butelką wina i dwoma kieliszkami. Rzuciłam zaskoczonej Loli korkociąg i cierpliwie czekałam. - Nie przetrawię tego na trzeźwo. Ta ameba będzie suszyła swoje zęby przez całą drogę do Elche, a on będzie na mnie patrzył z satysfakcją ... pospiesz się Lola!
- Przyniosłaś dwa kieliszki ...
- Dla was. Ja uraczę się butelką. Nie patrz tak na mnie Amanda! - oburzyłam się, widząc krytyczny wzrok przyjaciółki. - Nie jestem alkoholikiem! Po prostu nie chce mi się myć trzech kieliszków.

*

Uwielbiałam Elche. Spędziłam tu najlepsze wakacje w moim życiu, o których wolałabym jednak nie pamiętać. Miasto było piękne i miało swój specyficzny klimat. Słynęło z cudownych gajów palmowych, pomiędzy którymi uwielbiałam spacerować. Zwiedziłam je całe, dowiadując się wielu ciekawostek, znanym jedynie mieszkańcom tego miasta. Saul miał swoje wady, ale był świetnym przewodnikiem. Bardzo dobrze znał swoje rodzinne miasto.
Estadio Manuel Martínez Valero, czyli stadion drużyny Elche CF, również miałam przyjemność odwiedzić. Było to szczególne miejsce dla rodziny Saula. To tu jego ojciec spędził większość kariery, a teraz najstarszy brat z dumą zakładał koszulkę z herbem tej drużyny. Dla tego miasta, jak i kibiców, dzisiejszy dzień był bardzo wyjątkowy. Stadion ten został wybrany jako miejsce rozegrania meczu pomiędzy Hiszpanią i Chorwacją. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że cała rodzina Niguez pojawi się na trybunach. To był jeden z powodów, dlaczego nie chciałam się tu pojawić.
- Olga jest dziwne zamyślona. - zauważyła Lola.
- Stresuje się poznaniem teściowej. - mruknęłam zasuwając zamek od mojej bluzy. Uśmiechnęłam się smutno pod nosem, na samo wspomnienie mojej pierwszej rozmowy z panią Pilar. Była bardzo sympatyczną osobą. Przyjęła mnie z szeroko otwartymi ramionami. Olga jeszcze tego nie wiedziała, ale nie miała się czego obawiać.
Piłkarze wyszli na boisko, a ja wraz z całym tłumem podniosłam się z plastikowego krzesełka. Zamyślona wysłuchałam hymnów, rozglądając się uważnie wokół. Mój wzrok padł na znajomego mężczyznę, trzymającego na rękach rudowłosego chłopca. Poczułam przyjemne uczucie na sercu. Brat Saula dość długo starał się z żoną o dziecko. Jak widać, cierpliwość okazała się być zbawienna, czego dowodem był ten uroczy chłopiec.
Mecz rozkręcał się z każdą minutą. Saul szalał po boisku, chcąc jak najlepiej pokazać się swojej rodzinnej publiczności. Gdy się na coś uparł, musiał postawić na swoim. Tak też było i tym razem. Wykorzystał świetną asystę Carvajala i wpakował piłkę do bramki. Ludzie oszaleli, a on ... zamarłam z uchylonymi ustami.
Uniósł swój wskazujący palec. To była cieszynka wymyślona przeze mnie. Uniesiony palec ... litera I. I jak Ines! Swego czasu, naburmuszona oznajmiłam, że nigdy nie dedykuje mi goli. Poprosił więc, abym wymyśliła coś szczególnego. Coś, co tylko ja zrozumiem. Nie mógł być aż taki wyrachowany!
- Ines? Wszystko w porządku? - spytała Lola.
- Muszę wyjść. Duszno mi. - mruknęłam, podnosząc się ze swojego krzesełka. Opuściłam lożę w której ulokował nas Cerezo dzięki swoim znajomościom, po czym udałam się wprost do łazienki. Przemyłam twarz zimną wodą, oddychając  głęboko.
- Może wrócimy do hotelu? - obok mnie pojawiły się przyjaciółki.
- Nie. - pokręciłam przecząco głową. - Wrócimy ze wszystkimi. Po prostu muszę się napić wody. Nie mam ochoty oglądać tego meczu na trybunach. Z tego co pamiętam, w barze mają telewizor.
W ten oto sposób spędziłyśmy całe spotkanie w stadionowym barze. Dziewczyny nie naciskały na mnie, doskonale wiedząc, że przyjście tutaj nie było dla mnie najprzyjemniejszą rzeczą. Rozmawiałyśmy na błahe tematy, skupiając się bardziej na naszym meczu, który miał się odbyć jutro w Alicante.
Wraz z ostatnim gwizdkiem uregulowałyśmy rachunek, po czym cierpliwie zaczekałyśmy, aż tłum się przerzedzi. Pewnym krokiem udałyśmy się w stronę parkingu, gdzie stał nasz autokar.
- Ines? - zatrzymałam się gwałtownie na sam dźwięk tego głosu. Nie chcąc wyjść na źle wychowaną, odwróciłam się na pięcie i posłałam uśmiech Jonemu, bratu Saula. - te Twoje blond włosy poznałbym na końcu świata! Jak mogłaś się nie przywitać? - udał wielce urażonego. - Przecież musisz kogoś poznać! - wskazał na chłopca, który uważnie się mi przyglądał.
- Nie widziałam słodszego dziecka. Jest idealny. - wyznałam zgodnie z prawdą. - Cieszę się waszym szczęściem. Jak ma na imię?
- Matias. - rozpromienił się dumnie. - Pokażesz cioci gdzie jest gwiazdka na koszulce? - zwrócił się do chłopca. Ciocia. Uśmiechnęłam się pod nosem, czując przyjemne uczucie rozlewające się po moim ciele. Chłopiec uważnie spojrzał na przód miniaturowej koszulki Reprezentacji Narodowej, którą miał na sobie. Po chwili jego paluszek wylądował w odpowiednim miejscu.
- Brawo. - pochwaliłam go.
- Bystry po mamie.
- Przystojny po tacie. - puściłam mu oczko, po czym parsknęliśmy śmiechem. Nie trwało to jednak długo. Dostrzegłam za jego plecami Saula, odbierającego gratulacje od mijających go ludzi. U jego boku szła uśmiechnięta Olga. Dostrzegł mnie w towarzystwie swojego brata, posyłając nieodgadnione spojrzenie. - Muszę uciekać.
- Już? - Jony zmarszczył brwi.
- To chwila dla waszej rodziny. - zauważyłam. - Przekaż żonie moje pozdrowienia, jak i gratulacje. Podejrzewam, że warto było zaczekać na takie cudo jak Matias. - nie mogąc się powstrzymać, pogładziłam chłopca po policzku. Uśmiechnął się delikatnie, po czym wtulił speszony w szyję ojca. - Do zobaczenia Jony.
Wycofałam się taktownie, ponieważ do Saula dołączyli również rodzice. Nie chciałam zostać przez nich zatrzymana, więc żwawym krokiem szłam przed siebie. Dopiero wchodząc po schodkach, odważyłam się odwrócić głowę. Akurat Saul brał Matiasa na swoje ręce, z czułością całując w policzek. Mimowolnie na moich ustach pojawił się uśmiech.
- Jesteś Ines! - zawołał trener. - To już wszystkie.
- Jeszcze Olga. - zauważyłam.
- Olga wraca później.

***

Udało mi się! Napisałam rozdział, choć nie jest on najwyższych lotów :) A i do najdłuższych też nie należy. Zawarte jednak w nim jest to, co najważniejsze. Jeśli będziecie czytać "pomiędzy wierszami" może uda wam się zgadnąć, jaka tajemnica wkrótce wyjdzie na jaw :)

Wesołych Świąt kochane! Życzę wam i sobie dużo weny, bo nie ma bata ... za wszelką cenę będę chciała doprowadzić tą historię do końca :)


5 komentarzy:

  1. Jaki ten gif jest uroczy! *_* Rozpływam się!
    Ines i Saul... Oni są nie do podrobienia! :D Serio, uwielbiam ich cięte riposty i wymianę zdań między nimi haha :D Na każdym kroku muszą sobie czymś dociąć, ale bez tego nie byliby sobą ^^
    Ines chciała spokojnie wejść do szatni, ale na jej drodze stanął prezes z Saulem oraz Koke i przekazał jej, jak mu się wydawało radosną nowinę... Tyle, że dla Ines ta nowina zbytnio radosna nie była. Zresztą wcale się jej nie dziwię! A Saul wszystko jedynie podjudzał. Co za chłop!
    Hm... Tajemnica, czytanie między wierszami? No przyznam, że nie mam pojęcia, o co chodzi, ale słowa prezesa to mnie zaintrygowały! Zachowaj się jak prawdziwy mężczyzna, przeproś...? Ale za co? Saul i Ines byli zdziwieni jego słowami, tak samo, jak on ich zachowaniem! Ach, będę dumać niecierpliwie, o co może chodzić! :D
    Pierwszy mecz, Saul szalał i doprowadzał Ines do szału... No cóż haha :D Rozbawiła mnie ta rozmowa dziewczyn na temat szczegółów z życia Ines i Saula hahaha :D No rozumiem Ines, musiała się zwierzyć przyjaciółkom ze szczegółów! Ale skoro najlepsze i tak zachowała dla siebie... ^^ Hahaha, nie chciała gadać o tym kretynie, a jednak nie da się nie! :D
    Powrót do Elche był dla Ines szalenie emocjonujący, czemu absolutnie się nie dziwię. W końcu dziewczyna spędziła w rodzinnym mieście Saula najpiękniejsze wakacje i to w dodatku z nim. Wspomnienia na pewno wróciły. Na meczu również nie było jej łatwo... Saul strzelił kolejnego gola i dał popis tą cieszynką! Ja nie wiem, co on chciał jej w ten sposób udowodnić, serio. Zrobił to z premedytacją, na pewno zdając sobie sprawę z tego, że Ines doskonale to pamięta. Boże no, te chłopy! Ines nie mogła już dłużej wytrzymać, dlatego zdecydowała się obejrzeć dalszą część meczu w barze w towarzystwie przyjaciółek. Może to i lepiej.
    Fajne było jej spotkanie z bratem Saula oraz z uroczym Matiasem <3 Fajnie, że mogli tak sobie porozmawiać :)
    Jak to Olga wraca później? Ugh! Jak ona działa mi na nerwy... A co dopiero Ines!
    Nie ma bata, nie ma, oczywiście, że skończysz tę historię hihi, innej opcji nie ma! :D
    Wesołych Świąt! <333

    OdpowiedzUsuń
  2. Ines i Saul są niemożliwi. 😄 Te ich wzajemne uszczypliwości i złośliwości. Normalnie jak dzieci... 😂
    Nie dość, że Saul ciągle podnosi ciśnienie Ines to w dodatku teraz także prezes, który wpadł na pomysł obejrzenia prez dziewczyny na żywo meczu reprezentacji. I to w rodzinnym mieście Saula. Gdzie spędziła najlepsze wakacje. Na pewno ma z tym miejscem tysiące pięknych, ale teraz również bolesnych wspomnień.
    Nic dziwnego, że tak bardzo się przed tym broniła. Jakby tego było mało Niguez tylko dodatkowo wszystko jej utrudniał. Grając wybitnie w pierwszym meczu z Anglią. On to doskonale wie, jak zrobić jej na złość.
    A już wykorzystanie cieszynki, która kiedyś była przeznaczona tylko dla niej to już przegięcie. Co chciał tym osiągnąć? Mógł sobie darować, zwłaszcza że Ines to zabolało. Nic dziwnego, że nie chciała dłużej oglądać tego meczu na żywo. Przy okazji patrząc na uradowaną Olgę.
    Jedyny pozytyw jaki wynikł z tego wszystkiego to spotkanie Ines z bratem Saula i jego synem. Od razu widać, że mieli ze sobą świetny kontakt i bardzo się lubili. Szkoda tylko, że z niezrozumiałego na razie do końca powodu wszystko potoczyło się tak, a nie inaczej.
    No i co to za przywileje dla Olgi? Dlaczego ma wrócić później? Ta dziewczyna za bardzo zaczyna się tutaj panoszyć. Z niecierpliwością czekam aż zostanie w końcu sprowadzona na ziemię.
    Życzę dużo weny, bo nie wyobrażam sobie, że ta historia mogłaby nie doczekać się zakończenia. 🙂

    OdpowiedzUsuń
  3. ohh i ahh ten gif jest taki... <3... ale wracając do rozdziału to Saul dopiero dowalił tym celebrowaniem gola, biedna Ines nam o mało co nie zemdlała z wrażenia i nadmiaru wspomnień, a ten jakby nigdy nic zrobił coś takiego. I teraz ty nie masz weny i będę musiała się głowić, czy to specjalnie zrobił, aby jej dopiec, czy może się chłopak tak zapomniał, że dedykował gola jedynej miłości czyli naszej Ines? mam nadzieję, że jednak zepniesz dupcie i napiszesz wkrótce coś nowego, nie musi być długie, ale żeby cokolwiek było :D i wesołych świąt!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Saul, weź no się chłopie do roboty i pogadaj szczerze z Ines, bo ją stracisz na zawsze, baranie
    A tak poza tym, to świetny rozdział! XD Czekam na kontynuację.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja dzisiaj akurat krótko, bo cały czas jestem w rozkładach i piszę z telefonu.
    Saul i Ines pozwalają system. Czy oni mogą choć jeden dzień spędzić bez wzajemnego doręczania sobie. Serio, w koñcu ktoś straci cierpliwość i planie ich w te głupie łby. I coś czuję, że to może być prezes xd.
    Wyjazd do rodzinnego miasta Saula musiał być dla Ines bardzo trudne. W końcu powróciło tyle wspaniałych wspomnień... czasami ciężko poradzić sobie z przeszłością szczególnie, gdy tak naprawdę nie przestajesz myśleć o osobie, którą Cię skrzywdził.
    Do tego Saul i jego cieszynka wcale nie poprawili sytuacji. Serio, przestaję rozumieć, co on tak naprawdę robi. Co tak naprawdę czuje do Ines i jakie są jego zamiary. Może łaskawie przestały być tak skrajnie nielogiczne i zaczął się zachowywać normalnie? Albo chociaż porozmawiał z Ines?
    Olga wraca później do hotelu... dlaczego mam wrażenie, że z tego nie wyniknie nic dobrego?
    Tak jak już pisałam, ja dzisiaj krótko. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń