środa, 26 września 2018

3. Nawet chodzenie zaczyna być nudne, gdy nauczysz się latać.


Z uśmiechem spięłam koka na mojej głowie, po czym przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. Treningowy strój, w kolorze granatowym, spodobał mi się od pierwszego wejrzenia. I ten herb ... wpleciony niewidzialną nitką w moje serce. Musnęłam go ostrożnie opuszkami palców. Nareszcie poczułam, że jestem w odpowiednim miejscu.
W dobrym humorze, usiadłam obok szafki z moim numerem. Wiążąc korki, wdałam się w dyskusję z dziewczynami, na temat premiery filmu, która miała mieć miejsce w tym tygodniu. Spodobała mi się propozycja wspólnego wyjścia do kina. Lubiłam wszelakie integracje, szczególnie że będzie nam to bardzo potrzebne. Zgodziłam się więc bez zastanowienia. Po za tym, lepsze to, niż siedzenie w czterech ścianach. O ile Amanda z Lolą by mi na to pozwoliły.
Ktoś zadudnił głośno w drzwi do szatni. Spojrzałyśmy zaskoczone po sobie. Amanda, jako nasz kapitan, podniosła się ze swojego miejsca naciskając klamkę. Zanim uchyliła drzwi, zmierzyła każdą z nas uważnym wzrokiem. 
- Przebrałyście się? - dotarł do nas zniecierpliwiony głos trenera. Zaśmiałam się pod nosem. Ten człowiek to musi mieć ciężkie życie. Z tyloma babami, które nie potrafią się wyrobić na czas! - Mam dla was bardzo ważną informację.
Amanda przepuściła go w drzwiach, mając pewność że każda z nas była już ubrana. Wyciągnęłam przed siebie nogi, uważnie przyglądając się mężczyźnie. Stanął w odpowiednim miejscu, aby mieć na wszystkie oko, po czym zaczął mówić.
- Odwiedził mnie przed chwilą prezes Cerezo. Wpadł na fantastyczny pomysł pokazania solidarności pomiędzy wszystkimi sekcjami w naszym klubie. Otóż, dzisiejszy trening odbędziemy w towarzystwie podopiecznych Cholo Simeone. - zapadła cisza. Jego słowa były niczym wyrok dla mnie. Oczywiście gdy dotarł do mnie ich sens.
Po chwili po szatni rozległy się odgłosy różnych reakcji. Jedne dziewczyny pisnęły z radości, drugie zaczęły ostentacyjnie marudzić i protestować ... ja milczałam, wpatrując się w czubki moich butów. Czułam na sobie zaniepokojone spojrzenia Amandy i Loli. Było mi jednak wszystko jedno w tym momencie. Kiedyś ta chwila musiała nadejść. 
- Uważam, że to będzie niesamowite doświadczenie. Trening poprowadzi Cholo, czyli jak same wiecie, jeden z najlepszych trenerów na świecie. Pamiętajcie, że możecie się nauczyć wielu interesujących rzeczy. - ciągnął dalej podekscytowany. - I oczywiście mam nadzieję, że skupicie się na ćwiczeniach, a nie na piłkarzach Cholo, prawda Jenny? - zwrócił się do naszej obrończyni, która speszona oderwała się od malowania ust przy lustrze.
- To pomadka na popękane usta, panie trenerze!
- Więc przestań całować się na wietrze. - mruknął doprowadzając do wybuchu śmiechu w szatni. Ja sama nie mogłam się powstrzymać. Jenny jedynie uśmiechnęła się uroczo, wzruszając ramionami.
Po chwili klasnął w ręce, każąc nam się zbierać. Podniosłam się ze swojego miejsca, idąc za pozostałymi dziewczynami. Piłkarze Cholo dwa dni temu wrócili z Superpucharem Europy w dłoniach, wyważając tym drzwi do rozpoczęcia sezonu. Nie rozumiałam decyzji Cerezo o wspólnym treningu, ponieważ byliśmy na różnych etapach przygotować. O intensywności naszych ćwiczeń nie wspominając. Albo my będziemy musiały wypruć z siebie flaki, albo to oni będą musieli spuścić z tonu. To nie było dobre dla żadnego z nas.
Dostrzegłyśmy ich z daleka, rozciągających się na środku boiska. Wzięłam głęboki oddech, unosząc głowę. Jestem profesjonalistką, a trener miał rację. Dzięki zajęciom z Cholo, mogłyśmy wiele się nauczyć.
- Co taka skwaszona mina, Morales? - obok mnie zmaterializowała się tryskająca energią Garcia. - Dotarło do Ciebie, że nie będziesz dzisiaj gwiazdą?
- Dzięki Bogu. - westchnęłam. - Kolejny mój dzień w blasku chwały mógłby doprowadzić Cię do zatrucia się własnym jadem. - posłałam jej sztuczny uśmiech. - Widzisz jak się dla Ciebie poświęcam? Z czego muszę zrezygnować?
- Nie sprowokujesz mnie dzisiaj. - rzuciła na odchodne. 
Odprowadziłam ją zaskoczona wzrokiem. Ktoś ewidentnie musiał ją podmienić, albo pojawił się spóźniony okres. Innego wytłumaczenia jej prawie normalnego zachowania nie wymyśliłam. Do czasu aż posłała uśmiech w stronę grupy podnoszących się z murawy piłkarzy. I wszystko było jasne!
Stanęłam pomiędzy Amandą i Lolą, które kolejny raz zmierzyły mnie uważnymi spojrzeniami. Nic nie mówiły, ale doskonale wiedziałam, jakie myśli chodziły im po głowach. Swój wzrok skupiłam na Cholo, który pojawił się wraz ze swoimi podopiecznymi.
- Witam drogie panie! - zawołał z szerokim uśmiechem. - Dla nas to sama przyjemność gościć was na naszym treningu. Z waszym trenerem uznaliśmy, że skoro jest nas po równo, będziecie mogli się idealnie podzielić doświadczeniem. Dlatego dobierzecie się w pary. Jak tam wolicie, w końcu to nie przedszkole. - uniósł obie ręce w geście poddania. - Możecie nawet numerami.
Zamarłam. Miałam wrażenie, że zrobiło się przeraźliwie cicho wokół, a jedynym odgłosem jest moje przyspieszone tętno. To musiał być cholerny żart!
- Wybacz trenerze, już obiecałem komuś moje towarzystwo. - usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos, z nutką tej cholernej pewności siebie. Uniosłam wzrok na Saula Nigueza, który uśmiechał się szeroko do zbliżającej się do niego dziewczyny. Ucałował jej policzek i pociągnął za sobą. A ja się poczułam, jakbym dostała z liścia w twarz. Wypranym z emocji wzrokiem odprowadziłam mojego największego wroga wzrokiem z ... zacisnęłam powieki. Nie, nie dam im tej satysfakcji!
- To ja wykorzystuję okazję, póki nikt mnie nie uprzedził! - przede mną zmaterializował się Koke we własnej osobie. Z zaraźliwym uśmiechem, który doskonale pamiętałam. - To jak Ines? Ze względu na stare czasy?
- Ale wiesz, że znów musisz mi dać fory?
- Ja Tobie? - uniósł zabawnie brew, po czym kiwnięciem głowy wskazał mi kierunek. Bez zastanowienia udałam się w ślad za wice kapitanem. 
Cholo zarządził mały rozruch. Musieliśmy biegać przez kwadrans wokół boiska, więc razem z Koke ruszyliśmy ramię w ramię. Wiedziałam, że specjalnie zwolnił, abym nie musiała zbytnio się wysilać, aby go dogonić. Co chwile posyłał mi uśmiech, chcąc zapewne rozchmurzyć moją twarz.
- Cieszę się, że wróciłaś do Madrytu. - odezwał się po chwili ciszy. - Nie powiem, zaskoczyło nas to wszystkich, ale to świetna wiadomość dla klubu. 
-  Wygrałam wszystko co było możliwe z Chelsea, już nie miałam tej iskierki motywacji. Nawet chodzenie zaczyna być nudne, gdy nauczysz się latać. - zacytowałam słowa usłyszane przypadkiem, które idealnie nadawały sens mojej sytuacji. 
- A właśnie! Nawet Ci nie pogratulowałem zwycięstwa w Lidze Mistrzyń! - pacnął się w czoło. - Główka idealna!
- Więcej szczęścia, niż umiejętności. Zamknęłam oczy i skoczyłam w ciemno. - przyznałam ze śmiechem, co odwzajemnił. - Ale skoro sobie gratulujemy, to wasz sukces sprzed dwóch dni wcale nie jest gorszy.
- Kto by pomyślał, że tak daleko zajdziemy, co? 
- Wtedy, gdy byliśmy bandą rozwrzeszczanych dzieciaków, goniących się po korytarzach ośrodka treningowego? - spytałam rozbawiona. - Doprowadzaliśmy Cerezo do stanów przedzawałowych. Zawsze wrzeszczał, że nie na takich podstawach chce zbudować ten klub.
- Pamiętam jak przyłapał mnie z Esther w pomieszczeniu na miotły! Do dzisiaj mnie tym szantażuje.
- Ty i Esther? - uchyliłam zszokowana usta, na wspomnienie dziewczyny z przeszłości. - W pomieszczeniu na miotły? Błagam, powiedz mi że to była jedynie zabawa "kilka minut w niebie", ale zamiast szafy mieliście do wyboru tylko ten mroczny schowek! 
- No ... do nieba nie zdążyliśmy dojść, bo wpadł rozwścieczony. W sumie to nigdzie nie zdążyliśmy dojść. - wyznał zarumieniony, a ja parsknęłam głośnym śmiechem na całe boisko. Kilka zaciekawionych głów odwróciło się w naszą stronę. - Wyciągnął mnie stamtąd za ucho, wprost do swojego gabinetu, na rozmowę uświadamiającą. Mam uraz do dzisiaj! 
- A teraz jesteś jego wice kapitanem. - śmiałam się dalej. - Co za ironia!
- Nie chcesz wiedzieć, co mi wtedy powiedział.
- Oh, zdecydowanie nie chcę!
Gwizdek przerwał naszą konwersację. Zatrzymaliśmy się z ulgą. Cholo zaprosił wszystkich na środek, aby rozpocząć serię ćwiczeń. Oparłam dłoń o ramię Kokę, przyciągając moją stopę do pośladków. Wzrok mimowolnie padł na Olgę i Nigueza, którzy rozmawiali ze sobą z szerokimi uśmiechami. Nie chciało mi się wierzyć, że to on był tajemniczym chłopakiem, o którym wspominała w ostatnich dniach. Jednak wszystko na to wskazywało.
- Saul i Olga? - wyrwało mi się niespodziewanie. Koke podniósł zaskoczony głowę, a następnie zerknął na ową dwójkę. - Oni są razem?
- Z tego co zrozumiałem, to raczej nie. Przynajmniej na razie. - wzruszył ramionami. - Poznali się przed naszym Mundialem, podczas kręcenia reklamy. Mówi, że się przyjaźnią.
- Trajkocze o nim cały czas, ale nigdy nie wspomniała, że to o Nigueza chodzi. Nie sądzę, aby traktowała go jak przyjaciela. 
- A nawet jeśli? - uśmiechnął się pod nosem.
- To trafił swój na swego.

***

Odświeżona, wrzucałam swoje rzeczy do torby. Trening zakończył się bez ofiar w ludziach, a to dzięki towarzystwu Koke. Powspominaliśmy stare dobre czasy, pełne szaleństw i głupot, które wspólnie popełniliśmy. Na koniec oznajmił, że koniecznie muszę poznać jego żonę Beatriz oraz odwiedzić matkę, która zawsze raczyła nas najlepszym obiadem pod słońcem. Dowiedziałam się przy okazji, że Amanda z Lolą wciąż są częstymi gośćmi u niej.
Zasunęłam zamek, obserwując kątem oka puszącą się z dumy Olgę. Opuściła łazienkę w towarzystwie dwóch dziewczyn, męcząc je swoimi opowieściami o Saulu Niguezie. Czy ona serio nie mogłaby paru szczegółów zachować dla siebie?
- Zamilkłaś dzisiaj, Morales. - usłyszałam za swoimi plecami, gdy zamykałam szafkę. Przymknęłam powieki, błagając Boga o więcej cierpliwości do tej ameby, po czym z grzeczności się do niej odwróciłam. Stała na środku szatni, z założonymi rękoma. - Nareszcie ktoś Ci pokazał miejsce w szeregu.
- A to ominęło mnie coś? - udałam zaskoczoną.
- Powiedziałabym Ci, abyś nie udawała głupiej, ale w sumie ... - zmierzyła mnie swoim jadowitym spojrzeniem. - Żałuj, że Niguez nie chciał z Tobą trenować. Widać Twój status gwiazdy nie robi na nim wrażenia.
- Ty serio masz jakiś kompleks, skoro cały czas powtarzasz, że jestem gwiazdą. Oh, nie! - zakryłam usta dłonią. - Bo chyba nie jesteś moją anonimową fanką?! 
- Chyba w Twoich snach!
- Raczej w koszmarach. - mruknęłam zniesmaczona.
- Dziewczyny, w tej chwili przestańcie! - pomiędzy nami stanęła wściekła Amanda. - Koniec z waszymi kłótniami! Już wystarczająco się nasłuchałyśmy! Po prostu się ignorujcie, skoro nie możecie ze sobą współpracować!
- Przecież ja ją ignoruję! - oburzyłam się. - To nie jest moja wina, że Olga nie radzi sobie z kompleksami i na każdym kroku próbuje pokazać innym swoją wyższość. Potrafi złapać się nawet tak idiotycznej rzeczy, jak urażonej dumy Nigueza, który chciał mi dzisiaj zrobić na złość. - Garcia uchyliła usta, poruszając nimi niczym ryba wyciągnięta z wody.
- Rubia. - syknęła Amanda ostrzegawczo.
- Przepraszam. - wywróciłam oczami. - Chciałam tylko doradzić, jako dobra koleżanka z drużyny. W końcu mam dość spore doświadczenie związane z Niguezem, prawda? I nie mam tu na myśli biegania obok niego przez pół treningu ...
- Ines! - Lola chwyciła mnie pod ramię. - Idziemy do domu!
- Jak chcecie! - prychnęłam. - Ale przez was Olga nie będzie wiedziała, że Saul ma wrażliwą skórę na plecach i trzeba uważać, żeby go nie porysować. Oh, co ja gadam! - pacnęłam się teatralnie w czoło. - Przecież są przyjaciółmi!
- Ines!
- Rubia!
- Morales! - dodałam na koniec, po oburzonych przyjaciółkach. - Zapamiętaj to Garcia, zanim znów będziesz chciała mnie sprowokować. - syknęłam, wychodząc z szatni. 
Boże święty, co we mnie wstąpiło? Idąc korytarzem, czułam jak moje dłonie się trzęsą. To kompletnie nie było w moim stylu, ale czułam cholerną satysfakcję, widząc minę Katalonki. Zaczęła, to fakt. Ale potem pałeczkę przejęłam ja, wiedząc gdzie uderzyć, aby zadać największy ból. Sama jest sobie winna!

***

- Musiałaś, prawda?! - siedziałam wygodnie na mojej nowej kanapie i spoglądałam na rozwścieczoną Amandę, która prawiła mi kazanie. Stała nade mną niczym kat. A gdy ona przestawała wrzeszczeć, zaczynała Lola! I tak na zmianę. - Nie mogłaś się powstrzymać?!
- Sama zaczęła. - wzruszyłam ramionami.
- Lola, trzymaj mnie, bo zaraz jej coś zrobię! - Dolores jedynie machnęła ręką zrezygnowana. - Co to w ogóle był za tekst?! Z tymi plecami?!
- Jakbyś nie wiedziała skąd to wiem. - wywróciłam oczami.
- Z innych szczegółów też się będziesz spowiadała publicznie?! - wrzasnęła. Nie odpowiedziałam, a jedynie odwróciłam wzrok. Amanda miała rację. Powinnam ugryźć się w język, a nie zachowywać jak zazdrosna żona. Rozstaliśmy się z Saulem cztery lata temu. Z hukiem bo z hukiem, ale każde z nas miało swoje życie i nie powinniśmy się w nie wtrącać.
Poznaliśmy się w ośrodku treningowym. Na początku byliśmy jedynie przyjaciółmi, ale z czasem zrozumiałam, że darzę go głębszym uczuciem. To był cudowny rok, pełen naszej niewinnej miłości. Świata po za nim nie widziałam, dopóki nie zaczął się rządzić i stawiać mi ultimatum. Pozwoliłam mu poczuć się zbyt pewnie w naszym związku. 
Ale żeby od razu z Olgą Garcią? Ten fakt irytował mnie najbardziej! Mój były chłopak i największy wróg ... po prostu cudownie! Jeszcze pod moim nosem! Przez nich dwoje mój powrót do domu okazał się być największym koszmarem. Teraz wiedziałam, dlaczego ta wiedźma przeniosła się do Madrytu. Dla niego!
- Ines, rozmawiałam z trenerem. - westchnęła ciężko, siadając obok mnie. - Ta sytuacja musi natychmiast się skończyć. Mamy rozwiązać ten problem między sobą, zanim on się za to weźmie. - Więc ją zaknebluj. - prychnęłam. 
- Chcesz, żeby posadził Cię na ławce?
- Mnie? - zerwałam się na równe nogi. - Chyba się przesłyszałam! Przecież to nie ja zaczynam wszystkie kłótnie! Ja wręcz idealnie udaję, że ona nie istnieje! - Amanda zacisnęła usta w wąską linię, a mi dosłownie ręce opadły. - Przecież wiesz, jaka jest prawda ...
- Rubia, jesteśmy przyjaciółkami. - jęknęła. - Jeśli powiem, że całą winę ponosi Olga, to i tak mi nie uwierzy, bo pomyśli, że jestem nieobiektywna. Zresztą, ona już mi to powiedziała, gdy próbowałam z nią porozmawiać. - wyznała. 
Usiadłam zrezygnowana obok niej. Miała rację. Nikt jej nie uwierzy, bo jesteśmy przyjaciółkami. Na dodatek dzisiaj dolałam oliwy do ognia, przez co inne dziewczyny pomyślą, że to Saul jest powodem naszego konfliktu. Ilekroć starałam się trzymać język za zębami, Garcia prowokowała mnie jeszcze bardziej. 
 - Powiedziałaś jej o najważniejszym? - wtrąciła niewinnie Lola. Spojrzałam na nią zaskoczona. - Gdy czekałam na Amandę, spotkałam Saula. A raczej wpadł wściekły, szukając Cię. - poczułam jak zimny dreszcz przechodzi po moim kręgosłupie. 
- Czego chciał? - wydukałam.
 - Doszły go plotki o wrażliwych plecach? - zironizowała Amanda. - I teraz chce skonsultować z Tobą tą diagnozę? Krótko mówiąc Rubia, musisz schodzić mu z drogi przez najbliższe dni. - zawyrokowała.
 - I kupić snickersa. - mruknęłam. Moje przyjaciółki spojrzały po sobie zdezorientowane. - No co? Myślicie, że mnie nie znajdzie? To jesteście w wielkim błędzie! Kto jak kto, ale ja znam go doskonale. W każdym bądź razie, gdy mnie już dopadnie, rzucę mu snickersa i powiem, żeby przestał gwiazdorzyć, bo nie powiedziałam nic, co nie byłoby prawdą.

***

Nie pozostaje mi nic innego jak powiedzieć ... Hola Saulito :)


6 komentarzy:

  1. Widzę, że Saul wpadł tutaj z niezłym przytupem! 😂🤣 Ale, żeby zadawać się z Olgą? Serio? Coś mu się chyba w główce poprzestawiało, że nawiązał jakiekolwiek bliższe relacje z tą jędzą.
    No i jakie on ultimatum w przeszłości stawiał Inez...? Które w konsekwencji doprowadziły do rozpadu ich chyba szczęśliwego związku. Znowu mam pełno pytań. Ty to potrafisz człowieka zaciekawić. 😉
    Wspólny trening musiał być dla Inez dość stresujący. W końcu po latach znowu miała spotkać się ze swoim byłym. Na szczęście był także Koke, który dzielnie dotrzymywał jej towarzystwa, po tym jak Saul zgotował jej niezbyt przyjemne przywitanie. Coś czuję, że ich spotkania będą mocno wybuchowe!
    Dobrze, że Rubia może nadal liczyć na swojego starego przyjaciela. Z którym sporo przeżyła. Ich wspomnienia z przeszłości były przezabawne. 😀
    Ależ Inez przygadała Oldze. Komentarz o plecach Saula to mistrzostwo! Ta żmija pewnie zagotowała się z zazdrości i pewnie przez to pobiegła do niego na skargę.
    Przez co kolejne spotkanie Inez i Saula może być bardzo ciekawe...
    Mam tylko nadzieję, że jej konflikt z Garcią nie odbije się na drużynie. W końcu coś takiego na pewno nie sprzyja atmosferze. Oby tylko nie okazało się, że to wyłącznie Inez będzie ponosiła tego konsekwencje. Bo jak na razie to jedynie ona obrywa, a Oldze wszystko przechodzi płazem.
    Czekam na następny rozdział z niecierpliwością. No i na tego Snickersa. 😅

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm… Nawet nie wiesz, jaki zawód mi sprawiłaś tym, że Koke jednak ma tą żonę, hahaha. Taki uśmiech wykwitł na mojej twarzy na jego pojawienie się u boku Inez, że sobie nawet nie wyobrażasz. A tu teraz proszę, o, żona i po moich marzeniach, że utrze nosa Saulowi jakimś niewinnym flirtem z Koke.
    Ich potyczki słowne to taki intelektualny środek liceum. Nie zmienia to faktu, że wprowadzają pewną iskierkę do tego opowiadania i utrzymują je na bardzo fajnym poziomie. Super mi się to czytało, naprawdę!
    No i ciekawa jest sprawa rozstania Saula z Inez. Co się stało? I dlaczego aż tak się nienawidzą?
    Czekam na kolejne rozdziały z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hola, hola Saulito! :D Jak tam detoks? ^^
    Oho! No to prezes Cerezo faktycznie wpadł na fantastyczny pomysł :D Jak widać opinie dziewczyn, co do wspólnego treningu z piłkarzami były trochę podzielone, ale koniec końców bez oporów wyszły na murawę :D Och, Boże i Olga od początku musiała wtrącić swoje trzy grosze... Ona to chyba serio ma jakieś poważne kompleksy, co ta Barcelona z nią zrobiła to ja nie wiem haha :D
    Och... No panie Niguez... Olga? Naprawdę Olga? Czy on już nie miał się z kim skumplować i dlatego jego wybór padł akurat na nią? :D Może sobie mózg uszkodził, czy coś...? No bo tak sam z siebie? Co za chłop! Jak się okazało Saul był chłopakiem Inez, z którym rozstała się cztery lata temu. Tylko dlaczego? Co takiego się między nimi stało oprócz tego, że pan Niguez zaczął stawiać Inez jakieś ultimata? Ach, tyle pytań, tyle pytań, na które bym jak najszybciej chciała poznać odpowiedź haha :D Na szczęście ten wspólny trening przebiegł w spokoju i obyło się bez zbędnych kłótni. Dobrze, że Inez miała obok siebie Koke, z którym wspólnie wspominali dawne czasy :) Fajnie, że mimo upływu lat nadal tak dobrze się ze sobą dogadują, wierny towarzysz z niego! :D
    Ale wcale się nie dziwię Inez reakcji, gdy Saul tak bezceremonialnie obwieścił, że jego partnerką będzie Olga. No bo... Faktycznie jej były i najgorszy wróg? To na pewno nie było dla niej nic przyjemnego!
    I gdy wydawało się, że ten przyjemny dzionek zakończy się bez awantur to do akcji wkroczyła zazdrosna Olga. Dziewczyna nie byłaby sobą, gdyby odmówiła sobie uszczypliwości. Ale Inez już jej dobitnie pokazała, gdzie raki zimują! :D Ten tekst o wrażliwych pleckach Saula wygrał wszystko ^^ Już widzę tę opadającą szczękę Garcii :D Zagotowało się w niej ze złości, gdy dotarły do niej insynuacje Inez :D I dobrze! Pewnie od razu pobiegła na skargę do swojego przyjaciela. Ugh!
    I też nie dziwię się, że Inez tak wybuchła! No bo w końcu... Ileż można wytrzymać? Jednak też zdaje sobie sprawę z tego, że to drużyna jest najważniejsza... Współczuję Amandzie, bo ma ciężki orzech do zgryzienia i faktycznie jeśli wstawiłaby się tylko za Inez to mogłoby być podejrzane... Oby im się jakoś udało to ogarnąć, chociaż z zazdrosną Olgą może być o to bardzo trudno... I niech to jej się oberwie, a nie Inez! W końcu to ta Katalonka wszczyna te wszystkie kłótnie i prowokacje! Ugh :D
    Och, czekam z niecierpliwością na starcie Inez i Saula haha ^^
    <33

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzisiaj będzie krócej, bo nadal nie odzyskałam komputera.
    W końcu mamy Saula! Serio, już nie mogłam się doczekać, aż się pojawi. I coś tak czułam, że to on jest tajemniczym obiektem westchnień Olgi. Wychodzi na to, że swój ciągnie do swego.
    Kurczę, serio ja tej Olgi nie trawię. Dziewczyna ma takie kompleksy, że to aż nie przyzwoite. Nic tylko czepia się Ines. Zazdrosna jest i tyle. Zastanawia mnie, co chce w ten sposób osiągnąć. W końcu grają w jednej drużynie, więc powinny razem pracować na wspólny sukces.
    Oczywiście Ines też poniosły emocje. A niepowinny. Jest dorosła i choc to trudne, to dla dobra drużyny musi odsunąć na bok prywatne konflikty.
    Ale przynajmniej dowiedzieliśmy się, że Ines i Saula łączyło coś więcej niż luźna znajomość. Ba! Zdecydowanie więcej. Strasznie ciekawi mnie, co takiego się między nimi stało, że już nie są razem.
    Sam pomysł ze wspolmym treningiem był genialny. Przyznam, że reakcja dziewczyn na tę wiadomość wywołała u mnie niekontrolowane parsknięcie śmiechem. Ale ję rozumiem. W końcu chodzi o kilkunastu przystojnych, wysportowanych facetów.
    Ode mnie na dzisiaj to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  5. O, mamuniu! :o Jestem w szoku!
    Kurczę, nie spodziewałam się, że tak będzie wyglądała sprawa między Inez a Saulem... ALe szczerze? Nie mogę się doczekać ich spotkania! Coś mi się wydaje, że będzie ogień (albo przynajmniej iskry ;p)!

    Do następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  6. o ho, ho, ale akcja nabrała tempa, a to zaledwie trzeci rozdział ;o
    Ja wiedziałam, że coś będzie się szykowało z Saulem, ale tego to się nie spodziewałam...Były chłopak Rubi!? No w sumie tych dwoje do siebie pasuje hahaha już nie mogę doczekać się ich starcia, ale takiego face to face :) to będzie dobre i pewnie posikam się ze śmiechu, a po wiadomości, że Niquez już szuka Inez, wiem, że to spotkanie będzie mocne :D
    Ogólnie wspólny trening z chłopakami to był super pomysł i cieszy mnie, że Rubia miała takiego fajnego partnera do ćwiczeń. Koke polubiłam już w twoim poprzednim opowiadaniu, ale tutaj jest jeszcze fajniejszy :D mam nadzieje, że zawita tutaj jeszcze nieraz.
    Olga i Saul, no współczuję Inez, były chłopak z jej największym wrogiem...Czy moze być coś gorszego?! Nie. Jak ty to dalej pociągniesz? Bo ten wątek będzie jednym z kluczowych. Mam nadzieję, że Olga nie zostanie sympatią chłopaka, bo ja jej nie lubię tak bardzo, jak Rubia XD
    Dobra najlepsze momenty, to rozmowy przyjaciółek. Te wszystkie rady, beszty i w ogóle szczere słowa, tak właśnie wygląda prawdziwa przyjaźń i aż miło się to czyta :D dziewczyny, serio są ze sobą bardzo zżyte :)
    Czekam na następny rozdział,
    N

    OdpowiedzUsuń