sobota, 7 grudnia 2019

15. Moja córka nie będzie nosić imienia po starej Gonzalez!

- Nie wychodź za mąż Ena! To największy błąd jaki możesz popełnić w życiu. - zwróciłam się do szczeniaka, który spoglądał na mnie dziwnie. - Każda samiec jest taki sam. Każdy! No dobrze Boris, nie patrz tak na mnie. Ty jesteś wyjątkiem od tej reguły. - z czułością podrapałam rudą kuleczkę za uchem. - A Ty chociaż raz mogłabyś wziąć moją stronę, Thaila. Wiem, że wpatrujesz się w swojego pana niczym w obraz, ale on wcale nie jest taki idealny. Ciekawe co byś zrobiła gdyby zadzwonił do Ciebie i powiedział "Kochanie, jesteś już w domu? Będziemy mieli gościa. Mogłabyś coś przygotować?". Wyobrażasz to sobie? Szczytem moich możliwości jest makaron z warzywami. Który jak sami wiecie ostatnio rozgotowałam. Ale to była tylko i wyłącznie wina waszego pana! - zastrzegłam. - Zachciało mu się ... - psy wbiły we mnie jakby zaciekawione spojrzenia. - ... no co? Przeszedł wam foch z tamtego dnia? Mamusia z tatusiem czasami potrzebują chwili dla siebie. To, że spędziliście więcej czasu na dworze, jedynie dobrze wam zrobiło. Świeże powietrze oraz toaleta za darmo pod każdym krzaczkiem. Nie musieliście nikogo łaskawie prosić, aby was wypuścił. - miotałam się po kuchni co raz bardziej wściekła na Saula. Postawił mnie pod ścianą nawet nie racząc powiedzieć kto nas uraczy dzisiejszą wizytą. Ale Ines Morales była przebiegła! Dlatego też zadzwoniłam po domowe jedzenie na wynos. 
- Jesteś jedyna w swoim rodzaju. - usłyszałam za plecami.
- Nie podlizuj się Niguez. - mruknęłam wyciągając wszystko z plastikowych pojemników. Zajęta konwersacją z psami, NASZYMI PSAMI, nie usłyszałam jak wszedł o domu. - Tak się nie robi. Nie jestem perfekcyjną panią domu.
- Jak to nie? - wtulił się w moje plecy - Przecież tak ładnie pachnie. 
- To był cios poniżej pasa.
- Kochanie, mówiąc abyś coś przygotowała nie miałem na myśli obiadu z trzech dań. Wystarczyłoby gdybyś kupiła po drodze ciasto, bo z nas dwojga Ty się na tym najlepiej znasz. Po za tym przedwczorajszy makaron był bardzo dobry.
- Jeśli dasz mężczyźnie obiad bezmięsny to zamieni się w rozwścieczonego byka. Ale jeśli dodasz do tego obowiązek małżeński, to będzie posłusznym pieskiem. - zacytowałam z cwaniackim uśmieszkiem. - Pamiętasz czyje to słowa?
- Za dużo czasu spędzasz u starej Gonzalez.


- I cóż, tak to właśnie wyglądało. - skończyłam swoją opowieść. Stojąca za barem Clara Gonzalez przymrużyła powieki, myśląc o czymś intensywnie. Uzbrojona w cierpliwość upiłam łyk wody z cytryną. 
- Dobrze, że nie doszło do tego rozwodu. Toż to grzech! 
- Też tak uważam. - uśmiechnęłam się pod nosem.
- Już nie udawaj takiej świętoszki. - pogroziła mi palcem. - Ale że ja nie zauważyłam ... - mruknęła pod nosem obsługując kolejnego klienta. Zaśmiałam się. Clara Gonzalez była po prostu nie do podrobienia. - Mam nadzieję, że nie chcesz tego tak zostawić.
- Słucham?
- Mówię o ślubie. Chyba planujecie dać na zapowiedzi?
- My ... cóż. - odchrząknęłam zdezorientowana. - Mamy już ślub.
- Co to za ślub! - oburzyła się. - Nawet nie potraktowaliście go poważnie i przez to powstały te wszystkie problemy. Gdybyście przyrzekli sobie przed Bogiem, ochronił by was przed wszystkim. Nawet przed tą lampucerą kręcącą się obok Twojego męża. I innymi mającymi na niego chrapkę też. - przeżegnała się. 
- Amen. - wydukałam. - Saul ma swój rozum.
- Lepiej dziecko na chwile spuścić z oczu niż męża. À propos dzieci ...
- Nie ma nawet takiej opcji. - syknęłam. - Na pewno nie teraz. 
- To po co wychodziłaś za mąż? - prychnęła. - Tak jak mówiłam, nie potraktowaliście tego ślubu poważnie. Ja wiem, że mamy dwudziesty pierwszy wiek, ale ludzie nadal pobierają się po to, aby założyć rodzinę. Gdyby to był ślub kościelny ...
- Jeśli się na niego zdecydujemy to na pewno panią zaprosimy. Spokojnie. 
- Dzieci mam nadzieję też ochrzcicie? 
- Pani Claro ...
- Clara to bardzo ładne imię. Zapamiętajcie.


- Prędzej kopyta wyciągnie!
- Saul! - oburzyłam się. - Nie można tak mówić!
- Moja córka nie będzie nosić imienia po starej Gonzalez!
- Najpierw to musisz sobie ją stworzyć. - prychnęłam. Niguez wbił we mnie zaciekawione spojrzenie. Uchyliłam oburzona usta lecz nie wydobył się z nich żaden dźwięk. Nie zdążył. Dzwonek do drzwi skutecznie mu to uniemożliwił. - Powiesz mi w końcu kto to? - mruknęłam idąc za Saulem krok w krok.
- Interesy. Przy okazji ktoś bardzo chciał Cię poznać. - posłał mi uśmiech. Westchnęłam zakładając ręce na piersi. Z uwagą patrzyłam jak Saul naciska klamkę i otwiera drzwi na oścież. Zamrugałam powiekami mając wrażenie, że mój własny wzrok mnie myli. Na widok mężczyzny za progiem poczułam panikę. Ale taką w pozytywnym tego słowa znaczeniu. - Witaj Dani.
- Saul! - wszedł do środka witając się z moim mężem w typowo męski sposób. - Dzięki za zaproszenie. Mam rozumieć, że się zdecydowałeś?
- To zależy od wielu kwestii. - posłał mu szeroki uśmiech. - Ale to potem. Mówiłeś mi ostatnio, że bardzo chcesz poznać tą wspaniałą kobietę. - wskazał na mnie. Poczułam gorąc na policzkach gdy wzrok Daniego Martina padł na moją osobę. - Tylko musisz zapamiętać jedno. To moja żona.
- Żona? - zaskoczony wokalista uniósł brwi ku górze. - Żartujecie? Saul Niguez i Ines Morales? Ale jaja! - zaśmiał się. Parę sekund później nonszalancko ucałował wierzch mojej dłoni. - Piękna kobieta oraz cudowna piłkarka, kochająca Atletico i reprezentująca jego barwy. Mówiłem Saulowi, że muszę panią poznać.
- Te słowa są przesadzone. I żadna pani! Po prostu Ines.
- Dani Martin. - ucałował moje policzki. - Gratuluje ślubu. Jestem kompletnie zaskoczony. Nigdzie o tym nie słyszałem, a jestem pewien, że byłoby to ogromnym wydarzeniem wśród grona Rojiblancos.
- To długa historia. - zauważył Saul. - Wejdźmy do salonu. - wskazał mu odpowiedni kierunek. Jako pani domu zaproponowałam kawę, którą po chwili wyszłam zaparzyć. Do moich uszu docierały strzępy rozmowy o naszej historii miłosnej. Czułam ogromne podekscytowane związane z obecnością wokalisty w naszym domu. Teraz rozumiałam dlaczego Saul nie powiedział mi o tożsamości tajemniczego gościa. Chciał zrobić mi niespodziankę i uchronić przed atakiem paniki, który na pewno by się pojawiła w czasie oczekiwania. Doskonale wiedział, że lepiej postawić mnie przed faktem dokonanym.
- Do waszej historii pasuje piosenka Volvera. - zauważył gdy weszłam do salonu z filiżankami. Saul zerwał się z kanapy, aby mi pomóc.
- Moja ulubiona. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Teraz już wiesz dlaczego. - nasz gość puścił mi żartobliwie oczko.
- Jakie interesy prowadzicie? - zapytałam po wysłuchaniu pochwał nad przyrządzoną kawą. - Jeśli ma to coś wspólnego z Twoją profesją, to mimo wszystko wolałabym, aby Saul ograniczył się do śpiewania pod prysznicem.
- Aż tak nie porywam się z motyką na słońce. - poczułam jak Niguez obejmuje mnie ramieniem. Miałam ochotę parsknąć śmiechem. Znałam go doskonale. Chciał pokazać naszemu gościowi, że należę tylko i wyłącznie do niego. Mój zazdrośnik. - Ale jesteś blisko.
- Blisko?
- Kojarzysz 'Ya Nada Volvera A Ser Como Antes'?
- Żartujesz sobie? Znam wszystkie Twoje piosenki!
- Czuję się zaszczycony. Więc na pewno kojarzysz teledysk oraz osobę, która w niej wystąpiła. - zauważył, na co energicznie pokiwałam głową. Fakt, że w roku wydania tego singla kochałam się do szaleństwa w Fernando Torresie, legendzie Atletico Madryt, wolałam zachować dla siebie. - Chciałbym, aby Saul pojawił się w teledysku mojego najnowszego utworu. To piosenka o trudnej miłości. Para co raz częściej myśli o rozstaniu, ponieważ od jakiegoś czasu zaczynają się od siebie oddalać. Jedyne co ich przy sobie trzyma to miłość, o którą mimo wszystko chcą zawalczyć.
- To piękne.
- Chciałabym, aby zakończyło się to pocałunkiem dającym nadzieję. Rolę kobiecą mamy obsadzoną. Czekam na decyzję Twojego męża.
- Oh. - wyrwało mi się. Niepewnie zerknęłam na Saula. - Chciałbyś ...
- Całować się z inną kobietą? Oczywiście, że nie. - posłał mi uśmiech. Poczułam jak dziwny głaz spada z mojego serca. Automatycznie splotłam swoje palce z ciepłą dłonią Saula. - Wybacz Dani, ale nie jestem aktorem. Aż tak nie potrafiłbym udawać. A po za tym ...
- Rozumiem. Dlatego wpadł mi do głowy inny pomysł. Jest on dość spontaniczny, ale nie wyobrażam sobie tego teledysku bez Twojej osoby. - upił łyk kawy, po czym spojrzał na mnie uważnie. - Gdyby obok Twojego boku pojawiła się Ines to nie musiałbyś udawać.
- Ja? - wydukałam.
- Jak bardzo jesteś moją fanką?
- Mówiłeś, że rolę kobiecą masz obsadzoną.
- Zmieniłem zdanie. - błysnął swoim szerokim uśmiechem. - Wyobrażacie to sobie? Saul Niguez i Ines Morales w roli zakochanych w teledysku! Ludzie zwariują gdy dowiedzą się, że wcale nie udawaliście! Saul?
- Decyzja należy do Ines.

Oczywiście, że się zgodziłam. Zrobiłam to spontanicznie i pod wpływem chwili, ale miałam nadzieję że żałować tego nie będę. Najważniejsze, że będziemy tam razem. A z Saulem u boku nie bałam się niczego.
Gdy odprowadzał Daniego na podjazd, ja zajęłam się myciem brudnych filiżanek. Nie minęła minuta jak poczułam jego ręce oplatające moje ciało. Wtulił się w moje plecy składając pocałunek za uchem. Uwielbiałam gdy to robił. Odwróciłam się do niego przodem i wpiłam ustami w jego własne. Zamruczał zadowolony dociskając mnie do szafki. Otarłam się o niego zarzucając ręce na szyję, co przyjął głuchym jękiem. Zaśmiałam się w duchu. Pchnęłam go na krzesło siadając okrakiem na jego kolanach. Scałowywałam szyję zasysając co jakiś czas skórę. Jednym pewnym ruchem pozbyłam go koszulki. Paznokciami przejechałam po umięśnionej klacie wpatrując się w ciemne od pożądania oczy.
- Niguez, jak Ty na mnie działasz. - wymruczałam muskając jego usta.
- Powiedz tylko gdzie. - w jego oczach pojawił się błysk cwaniactwa.
- A jeśli nie chcę? - przejechałam palcem po jego ustach.
- Skarbie, znam Cię. - chwycił mnie mocno za biodra i otarł o siebie. Jęknęłam czując cudowne mrowienie. - W tym momencie nawet nie potrzebujesz gry wstępnej. - przymknęłam powieki gdy odsunął mój rozporek. Zerwałam się z jego kolan zatrzaskując drzwi. Pomógł mi pozbyć się spodni w błyskawicznym tempie, po czym pociągnął z powrotem na siebie. Wbiłam paznokcie w jego umięśnione ramiona czując jak mnie wypełnia. Silne dłonie na moich biodrach nadawały tempo naszego zbliżenia. Wystarczyło kilka ruchów, kilka westchnień i jęków, aby kuchnię przeciął krzyk ogarniającej mnie rozkoszy. Nie mogłam uwierzyć jakim cudem przeżyłam tyle lat bez niego.


*

- Morales! Morales! Morales! Morales! 

Uniosłam dłonie ku górze rytmicznie uderzając nimi o siebie. W ten sposób chciałam podziękować kibicom za wsparcie oraz za docenienie mojego dzisiejszego występu. Trener zdjął mnie z boiska dziesięć minut przed końcem, dzięki czemu mogłam przeżyć słynne "standing ovation". Skłamałabym mówiąc, że w ogóle mnie to nie obeszło. Z uśmiechem życzyłam powodzenia zmieniającej mnie koleżance, po czym przyjęłam kurtkę od asystenta trenera i zarzuciłam ją na siebie. Byłam zadowolona ze swojego występu jak i z awansu do kolejnego etapu w Lidze Mistrzyń. Robota została dobrze wykonana.
Bez słowa usiadłam obok Olgi zasuwając zamek pod samą szyję. Od pamiętnego dnia traktowałyśmy się jak powietrze. Wyjątkiem było boisko na którym walczyłyśmy o wspólną sprawę. Nie wiedziałam czy Garcia ma zamiar zostać czy odejść w zimowym okienku i szczerze mówiąc mało mnie to obchodziło. Nie pytałam o to Saula, a i on nie wspominał o Oldze w naszym domu. Wiedziałam, że czasami ze sobą rozmawiają. Nie mogłam mu tego zabronić. Był jednak pomiędzy nimi dystans, który ustalił mój mąż. Byłam zbyt pewna jego miłości do mnie, abym poczuła jakąkolwiek zazdrość.
Po meczu oraz szybkim prysznicu udałam się wprost na parking. Saul czekał na mnie przy samochodzie plotkując w najlepsze z Janem. Jakby nie mieli całego meczu na to. Pokręciłam z politowaniem głową stawiając krok za krokiem w ich stronę. W pewnej chwili usłyszałam okrzyk ochroniarza, a wokół mojej tali zacisnęły się ręce małej dziewczynki. Stanęłam jak wryta wpatrując się w nią zdezorientowana. 
- Mała! Tak nie można! To prywatny parking!
- Spokojnie. Nic się nie stało. - przyhamowałam zapędy mężczyzny, który chciał oderwać ode mnie dziecko. - Chciałaś autograf? - zwróciłam się do niej. Dziewczynka uniosła na mnie przestraszony wzrok i niepewnie kiwnęła głową. Zmarszczyłam brwi, wpatrując się w jej oczy. - Masz jakąś kartkę?
- Nie. - szepnęła.
- Z kim tu w ogóle jesteś? 
- Ja ... umm ... z siostrą. 
- Gdzie ona jest? - zapytałam lecz dziewczynka nie odpowiedziała. Patrzyła na mnie niepewnie, po czym spuściła głowę. Posłałam Saulowi zdezorientowane spojrzenie. Westchnęłam kucając na przeciwko niej. - Uciekłaś jej, prawda? - nadal cisza. - Na pewno bardzo się o Ciebie martwi i szuka wśród tłumu. - tym razem pokręciła przecząco głową. - Wiesz gdzie możemy ją znaleźć?
- Tak.
- Gdzie?
- Tu. 
- Tu? - rozejrzałam się po parkingu.
- Ty nią jesteś. - wskazała na mnie palcem. Jej oczy, identyczne jak moje własne, wywiercały mi dziurę w twarzy. Patrzyła na mnie ze strachem i nadzieją, wywołując kolejny zamęt w moim, wydawać by się mogło nareszcie poukładanym życiu.

***

A wystarczyło załączyć piosenki El Canto del Loco i tadam! Swoją drogą Saul w końcu musiał spełnić marzenie swojej ukochanej blondynki i zapoznać ją z jej muzycznym idolem :)



4 komentarze:

  1. Chciałabym zobaczyć Ines tak przemawiającą do tych rozkosznych psiaków hahaha :D widok musiał być epicki! Ale w pełni ją rozumiem, bo mężuś postawił ją przed faktem dokonanym i weź tu sobie radź :D nawet słowem się nie zająknął o tajemntajemniczym gościu i skąd Ines mogła wiedzieć, co przygotować? Na szczęście wykazała się ssprytem i skorzystała z jedzenia na wynos... Tak sobie trzeba w życiu radzić 😅 ale, ale... Tak, dobrze, rozumiem... Musieli się sobą w pełni nacieszyć po tych latach... A pieski skosztowały świeżego powietrza hihi ^^
    No i masz! Pojawił się Saul z informacją, że wystarczyło kupić ciasto... A w łeb to on przypadkiem nie chce dostać? Trzeba było tak od razu hahaha :D Ale dobrze, wybaczam mu, bo spisał się na medal :) Tajemniczym gościem okazał się być ukochany wokalista Ines :) I tak, nie ma opcji, musiał ich ze sobą poznać! ^^ Dani był w szoku, gdy dowiedział się o ich małżeństwie, podobnie jak pani Clara, która wie co mówi i zna się na rzeczy ^^ cóż, swoje już przeżyła, ale w jej słowach jest pełno racji :) Jednak nie ma co przyspieszać, niech sprawy toczą się swoim rytmem :) Hahahaha, Saul mnie rozwalił z tymi kopytami :D Cóż, nie da się go podrobić :D
    Ale wracając! Ines świetnie spisała się w roli gospodyni, a goszczenie Daniego w swoim domu musiało być dla niej fantastycznym przeżyciem :) (Ja bym nie była taka spokoja, jakby tak Kepa, czy ktoś...) Jako jego największa fanka oczywiście zna każdą piosenkę i wiedziała, o czym mowa. Dani mnie zaskoczył tą propozycją, ale pozytywnie :) Uzyskał zgodę małżeństwa i ja już nie mogę doczekać się ich współpracy :) I miny Olgi również ^^
    No i tak... Tak się powinno wykorzystywać kuchnię! ^^ ale doskonale ich rozumiem, muszą nadrobić te stracone lata... Pożądanie między nimi nie wygasło, wręcz przeciwnie ^^ działają na siebie jak mało kto :)
    Bardzo cieszę się z powrotu Ines na boisko :) zresztą kibice również! Brakowało im siebie nawzajem ^^ Ines jest kluczową zawodniczką, a jej umiejętności są doceniane. Olga to sobie może odchodzić, nikt za nią tęsknić nie będzie :D Z pewnością ciężko jej się pogodzić z zaistniałą sytuacją, ale ma to na co zasłużyła. Saul już jej pokazał ^^
    I o masz ci los! Szczęka mi w dół opadła... Siostra? Ale jaka siostra? Mała już skradła moje serce, ale takich rewelacji się nie spodziewałam... W życiu jednak nie można być niczego pewnym, zwłaszcza, kiedy jest spokojnie i wszystko zaczyna się układać. Bardzo jestem ciekawa tego wątku :)
    Buziaki ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  2. po tytule myślałam - o nie! tak szaleją, że już dzidzia będzie i to od razu córeczka... a tu dalej w głąb i jednak to tylko żarcik :D choć psy to pewnie myślą sobie, jakie szalone towarzystwo mają :D choć to co odstawił Saul to przechodzi ludzkie pojęcie, taką niespodziankę żonie sprawić, to wręcz ideał i jestem ciekawa tego teledysku ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha, coś w tym jest, że małżeństwo to podróż w jedną stronę xd Nie, dobra, może i czasami się powkurzać na męża trzeba, ale ogólnie to dobry facet jest, co nie? Ines na pewno nie zamieniłaby go na żadnego innego. Chociaż chciałabym zobaczyć, jak przemawia do psów. To musiało być genialne. Żeby nie było, ja też często gadam do swoich zwierzaków. I mam czasami wrażenie, że rozumieją więcej od ludzi.
    Między Ines i Saulem na razie wszystko świetnie się układa. Ciepło mi się robi na serduszku za każdym razem, gdy o nich czytam. Po prostu są idealnie dobraną parą.
    Szczególnie, gdy mąż zaprasza do domu takiego gościa. W życiu bym nie przypuszczała, że tą niespodzianką będzie akurat Dani Martin. Dziwię się, że Ines nie zeszła na zawał! Idol w domu.
    A potem jeszcze zaproponował udział w teledysku! Toż to genialny chwyt marketingowy! Kto by nie pokochał Saula, genialnego piłkarza i Ines, genialnej zawodniczki. Razem. Jako para. Z najprawdziwszym uczuciem. Coś czuję, że ten teledysk będzie prawdziwym hitem.
    Cieszę się, że Ines wróciła na boisku. Na razie jej kariera wróciła na właściwe tory i mam nadzieję, że w tej kwestii nie wydarzy się nic niespodziewanego. A Olga? Krzyżyk na drogę i niech wyjeżdża nawet na księżyc. Nikt nie będzie za nią tęsknił.
    Końcówka totalnie rozwaliła system. Szczęka mi opadła i z hukiem potoczyła się pod biurko. Siostra? Ale niby jaka siostra? Przecież to jest kurczę niemożliwe! Że niby czyim dzieckiem by była? Ojca Ines? Jak ją znalazła? Co się właściwie stało?
    Tyle pytań, że teraz nie pozostaje mi nic innego, jak z niecierpliwością czekać na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozmowy Ines z ukochanymi pupilami to po prostu mistrzostwo świata. 😂 Trzeba się jednak czasami komuś pożalić na męża. Zwłaszcza, gdy wpadają mu dziwne pomysły do głowy. I choć Ines nie posiada talentu kulinarnego, to świetnie sobie poradziła z właściwym ugoszczeniem tajemniczego dla niej gościa. Taka żona to prawdziwy skarb. Dobrze, że Saul w końcu zaczął to doceniać. Na jego miejscu nie byłaby też taka pewna, że jego córka nie odziedziczy imienia po niezwadonej w swoich radach Clarze Gonzalez (ta kobieta jest po prostu niemozliwa!). W końcu, jak Ines się na coś uprze to nie będzie zmiłuj.
    Saul zrobił wspaniałą niespodziankę, umożliwiając spotkanie Daniego z Ines. Dziewczyna nareszcie miała okazję poznać swojego idola. W dodatku otrzymała propozycję wprost nie do odrzucenia. Jestem pewna, że obydwoje świetnie wypadną w teledysku, który zrobi prawdziwą furorę. Przy okazji sprawi im to mnóstwo frajdy, a miny niektórych osób, gdy zobaczą końcowy efekt na pewno będą bezcenne. Brawa także dla Saula, który na pierwszym miejscu stawia przede wszystkim swoją relację z Ines i gotów był odrzucić propozycję Daniego. Nie chcąc jej niepotrzebnie znowu ranić.
    Rubia wróciła w dobrym stylu na boisko. Starając się współpracować dla dobra drużyny z Olgą. Zaliczyła udany występ, co wszyscy fani drużyny ogromnie docenili. Oczywiście, żeby nie było za spokojnie końcówka rozdziału wprowadziła niemałe zamieszanie. Ines ma siostrę? Sądząc po odwadze i zachowaniu dziewczynki, to bardzo prawdopodobne, że są rodziną. Jednak przecież to musiał być dla prawdziwy szok dla Ines, gdy to usłyszała. Czyżby kochany tatuś miał jeszcze więcej za uszami niż romans z trenerką?
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń